Zamykanie firmy
Katalog znalezionych frazArchiwum
- Zamykanie działalności dospodarczej
- Zamykanie Działalności Gospodarczej
- zamykanie działalności gospodarczej
- zamykanie działaności gospodarczej
- zamykanie działalności gospodarczej
- zamykanie dzialanosci gospodarczej
- zamykanie naczyń krwionośnych
- zamykanie naczyń krwionośnych
- zamykanie naczynek Warszawa
- zamykanie naczynek Warszawa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- agnieszka90.opx.pl
Widzisz odpowiedzi znalezione dla frazy: Zamykanie firmy
Temat: Wałęsa: Musimy poprawić Mojżesza
Nie tylko praca, ale też przedsiębiorczość
> Tymczasem czytasz w artykule o fakcie, że 1% ludzkości zawłaszcza
> 85% światowego dochodu.
I co - uważasz, że to wina wolnego rynku? To pokaż w jaki sposób ten
dochód jest zawłaszczany, zamiast klepać komunistyczną propagandę z
początku XXw.
> Czy uważasz, że istnieje jakiś 1% tytanicznych stachanowców (jakże
> bardzo ciężko muszą oni pracować, by własną pracą zdobyc sobie
> taka przewagę nad innymi w sprawiedliwym systemie rynkowym, gdzie
> tylko praca nagradzani jest zyskiem!:)
Na liście najbogatszych [List of the 100 wealthiest people] znajdują się
głównie przedsiebiorcy. Więc nie tylko praca, ale również
przedsiębiorczość nagradzana jest zyskiem w sprawiedliwym systemie
rynkowym. Oczywiście nie twierdzę, że wszyscy z nich doszli do tych
pieniędzy uczciwie, tym niemniej prowadzenie przedsiębiorstwa samo w
sobie nie jest niczym nagannym, a wręcz przeciwnie - spełnia bardzo
ważną funkcje społeczną. Zajrzyj do informacji nt ich firm a
zobaczysz ilu ludzim dają pracę. Nazywanie tego zawłaszczaniem
dochodu jest nieuprawnione.
> A reszta ludzkości ma permanentne wakacje na Hawajach (lub stoi
> pod budką z piwem)?
Więc co - znacjonalizować Microsoft a dobytek Bila Gatesa rozdać
ubogim? Ciekawe jak to zmieni sytuację pracowników i właścicieli
Microsoftu? Ciekawe też jak długo biedni będą się cieszyć
zastrzykiem gotówki jeśli jej nie zainwestują?
Tak się akurat składa, że Microsoft jest spółką notowaną na giełdzie
i do tego wypłaca dywidendy. Wiec nawet ty możesz stać się po części
jej właścicielem i czerpać z jej zysków - polecam usługi Ameritrade.
Tylko uważaj by państwo nie zwiększyło spółce podatków, bo to
podetnie jej dochody, a wtedy z dywidend - nici, a cena akcji poleci
na mordę.
Tak się też składa, że Bill Gates zrezygnował już z zarządzania
Microsoftem a zajmuje się zarządzaniem fundacją, którą prowadzi z
żoną do spółki z Warrenem Buffetem. Ich 'rozdawnictwo' jest dużo
bardziej efektywne i celowe niż rządowy socjał, bo rozdają głównie
swoje pieniądze, a w przeciwieństwie do państwowych urzędasów nie
biorą za swoją działalność ani centa - mają inne źródła utrzymania.
> Nie tylko w skali globu, także w skali jednego kraju kapitalizm
> bez korekty państwowej zawsze wytwarza duże dysproporcje
> (większość kasy zgarnia niewielka mniejszość - to reguła).
> Dzieje się tak, ponieważ wolny rynek wcale nie gwarantuje, że zysk
> przypadnie w udziale temu, kto włożył proporcjonalną pracę
Ale czy socjalizm to gwarantuje? Nie - socjalizm z tego co
pracodawca jest skłonny zapłacić pracownikowi za jego usługi odcina
jeszcze działkę 'na ubogich', ;-) a działkę, którą państwo odcina
pracodawcy również w efekcie płacą pracownicy. Korekta państwowa
prowadzi więc do pogłębienia dysproporcji, a nie jej niwelowania.
Co więcej obciążenia podatkowe nakładane przez państwo zamykają
wielu ludziom dostęp do udziału w dochodzie. Własnie to sprawia, że
większość dochodu jest rękach wąskiej grupy osób. Jeżeli np mamy
firmę działającą na granicy opłacalności to gdy obłożymy ją
jakimkolwiek podatkiem działalność staje się niepołacalna. I co
wtedy? Albo zamykamy firmę i idziemy wszyscy na zasiłek, albo
wiedzeni poczuciem odpowiedzialności za nasze rodziny i innych
ubogich, oszukujemy na podatkach. Taką sytuację mamy zresztą w
Polsce - 1/3 całego dochodu narodowego produkowana jest w 'szarej
strefie', czyli przez osoby i firmy unikające płacenia podatków.
Jeśli Tusk spełni swoje groźby i rząd rzeczywiście wprowadzi policję
fiskalną to możemy mieć w Polsce naprawdę poważny kryzys
ekonomiczny - 1/3 dochodu narodowego szlag trafi, a ludzie, którzy
dotąd go wytwarzali wyciągną łapki po 'rybę'.
Tym niemniej masz rację, że kapitalizm sam w sobie nie gwarantuje,
że pracownik zostanie należycie wynagrodzony. Kapitalizm bez wolnego
rynku (czyli swobodnej wymiany towarów i usług) rzeczywiście może
prowadzić do wyzysku. Ale i sam wolny rynek jest wprawdzie warunkiem
koniecznym, ale nie wystarczającym - potrzebna jest jeszcze
konkurencja. I do tego powinna sprowadzać się rola państwa - nie do
redystrybucji dochodu, lecz do ułatwiania działalności gospodarczej
by było jak najwiecej pracodawców, pilnowania by firmy 'grzecznie
się ze sobą bawiły' i rozbijania monopolów.
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Karmelicka 9: nadbudowa ponad prawem
Karmelicka 9: nadbudowa ponad prawem
Obywatelu Mól! Ja was obywatelu kamieniczniku rozumiem. Wy, posiadacz
nieruchomośći, czujecie sie że jesteście obok prawa. Ono was nie dotyczy. Z
mlekiem matki wyssaliście obywatelu kamieniczniku, ze prawo to byłó dobre za
komuny, w PRLu, a teraz jak mamy kapitalizm to wy musicie cieszyc sie z
wolnośći. W końcu wolność Tomku w swoim domku.
Patrzać na taka arogancję wobec prawa i społeczności w której obywatelu Mól
żyjecie nóż się w kieszeni otwiera i chciałoby się obnurąćz podpisać pod ustawą
o nacjonalizacji nieruchomośći a was burżuju Mól wysłać do obozu reedukacyjnego,
zebyście sie nauczyli co to jest dobro wspólne.
Małó wam czynszu od jedengo czy dwóch banków? Te dwie kondygnacje przecież też
chcecie zaminić na lokale uzytkowe w cenie średniej pensji krajowej za metr
kwadratowy, bo przecież inaczej to bęziecie biedni. Czasy sanacji obywatelu Mól
się skończyły. CO wy dobrze wiecie, bo za sanacji magistrat nie pozowliłby wam
na taką bezczelność i chamstwo jakie prezentujecie wobec mista i prawa.
Ale z drugiej strony tak krawiec kraje jak mu materii staje. Tak długo jak
urzęnika za niudolność, opieszałość, lenistwo i przekupność nikt nie bęzie
dyskwalifikował ze służby cywilnej tak długo takie pasożyty jak Mól będą sie
dobrze miały i żaden konserwator zabytków nic im nie zrobi. Obywatel Mól,
bezczelny jest, ale on popraostu korzysta z przekupstwa i nieudolnośći urzędasów
magistrackich.
Przede wszystkim to urzędasów i papieroprzekladaczy trzeba wywalić na zbity
pysk. Niech zamiast przekłądać papierki w magistracie przekłądają oferty
zatrudnienia dla bezrobotnych. Może wtedy nauczą sie szanować i pracę i pracodawcę.
Obywatel Mól nauczył sie, ze jak coś jego to mu wolno co chce. Ma za sobą
prawo, którego nikt nie przestrzega, nawet urzędnicy. Telewicja swego czasu
pokazywała jak to nimieckie służby finansowe egzekwuja swoje uprawnienia wobec
pracodawców. Wchodzi ekipa, zamyka firme i ich nic nie obchodzi. A u nas prawo
swoje a życie swoje. Czy to wina Móla, ze z drugiuej strony sa nieudolni i
niedouczeni urzędnicy, leniwi i nielojalni wobec pracodawcy. To nimi należy się
zajć przede wszytkim.
Jezelim kamienicznik, bezczelnie samowolny typu Mól spotka po drugiej stronie
urzędnika, który zna swoją wartość i wie co należy do jego obowiązków to nie
bezie bezczelny i anarchistycnie nastawiony do przepisów.
NIe jest prawdą, ze wszystko wolno wszystkim. Gdyby tak było to miasto mogłonby
wybudować przystanek trmawajowy przyposesji Móla i tłumaczyć by się mogłó, ze
mają prawo bo chodnik jest ich. Wtedy Mól włóczyłby miasto pom sądach i pewenie
w ostatecznośći wygrałby. Bo dbałby o swó interes. Ale miast mając leniwych i
niudolnych urzędników nie podejmie żadnych kroków wobec Móla tak jak nie
podjkęło żadnych wobec Szerokiej czy Szcepanskiej.
Jak się ma pieniądze i pseudo-bobilitowane nazwisko, a przede wszytkim kolesiów
od kieliszka i barana z różna w różnych urzędach to jest się bezkarnym. W końcu
w cyzm Mól jest gorszy od Likusa?
Ci "kapitaliśći" z Bożej łaski za wyjątkiem arogancji i bezczelnośći nie
potrafią nic dać z siebie miastu. W końcu jedyne czego ich w domu nauczono to
bezczelnośći i tego, ze są równiejsi, bo skoro ich PRL gnęnbił to oni teraz
muszą to sobie odbić. Przecież nieistotne że to co robią jest sprzeczne z
intersem wspólnym. Ważne że jest zgodne z ih zachłannościa a przekupienie
urżędasów to jak zucenie z wielkim gestem Jagielly na tacę w kośćiele. Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Wsi kryzys nie tyka. Na razie
Wsi kryzys nie tyka. Na razie
Z zawodu jestem rolnikiem, i jest to kolejny nieprawdziwy tekst na
gazeta.pl dotyczący rolnictwa.
Po pierwsze zdjęcie do tego tekstu jest robione pewnie w warszawce.
Nikt normalny nie trzyma tak wideł,
no chyba że chce połamać nadgarstki. Po drugie składka emerytalno-
rentowa na KRUS wynosi 191zł kwartalnie,
a nie 100zł jak podają autorzy. Co do dopłat do KRUS to może
autorzy podadzą nam wysokość dopłat do ZUS,
a może nie chcą szokować nas kwotą. Dodam jeszcze, że rolnicy mało
płacą na KRUS, ale też mają najniższe
emerytury, do tego chorobowe to 9zł DZIENNIE pod warunkiem, że będę
chory 30dn. Pytanie kto z miasta
przyjdzie pracować u mnie na roli za 0zł dziennie na 29 dni mojej
choroby? Co do reformy KRUS i wprowadzenia
podatku dochodowego to ja jestem ZA, bo dosyć mam płacenia daniny
jaką jest podatek rolny, uniezależniony
od moich dochodów. Ale wiem, że kasa IIIRP nie wytrzyma wprowadzenia
podatku dochodowego dla rolników, bo
nagle lekko licząc 1mln rodzin rolniczych będzie miała 0zł dochodu i
podpadną pod MOPSy. Teraz GUS wylicza
z kosmosu wysokość dochodu z 1ha i mało który rolnik łapie się na
zasiłki wszelkiej maści.
Wracając do tematu kryzysu, to rolnicy w zdecydowanej większości
mają kredyty w złotówkach, i teraz im się
zarzuca, że nie tracą na kredytach w frankach bo ich nie mają, a
gdzie byli ci krytycy jak jeszcze pół
roku temu rolnik musiał brać drogi kredyt złotówkowy i tracił?
Co do zawirowań walutowych to większość ŚOR, nawozów, komponentów
paszowych, MASZYN i innych środków do
produkcji rolnej pochodzi z importu, więc ostatnio zdrożało bardzo
znacznie na osłabieniu złotówki.
Nie wspomnę, że kryzys to mniejsza konsumpcja produktów rolnych w
rekordowym roku 2008/09 jeśli chodzi o
plony. Kryzys to brak inwestycji i zamykanie firm z sektora
przetwórstwa produktów rolnych, więc niech
nikt mi nie mówi, że rolnicy nie stracą.
Co do funduszy z UE PROW 2007-2013, to proszę poczytać jak dużo
rolników dobrowolnie rezygnuje z już przyznanej
pomocy na modernizację. A w latach koniunktury praktycznie nikt nie
rezygnował dobrowolnie z funduszy
SPO 2004-2006.
Jeśli dalej ktoś twierdzi, że w rolnictwie nie ma kryzysu, to jest
zwyczajnym ignorantem.
Dla wszystkich, którzy wierzą w kokosy jakie zbija się na
rolnictwie, to jedna relacja cenowa, pszenica wiosna
2008 1000zł/tonę, prawie wiosna 2009 500zł/tonę, czyli spadek
dwukrotny, a w ciągu ostatniego 1,5 roku
nawozy czyli główny czynnik plonotwórczy zdrożały 2-3 krotnie
(potasowe i fosforowe).
I ostatnia uwaga, z wykształcenia jestem statystykiem, i ten tekst
podparty pseudo-naukowo-statystycznymi
badaniami mnie zwyczajnie rozbawił. Przebadano 50 lub 22 (dwie
liczby i nie wiadomo która jest prawdziwa)
miasteczek, na ponad 800 miast w Polsce, i ponad 30 000 wsi w
Polsce. Powiem krótko takie badania można
odłożyć na śmietnisko. Pomijam już wypowiedzi Pana profesora "Ludzie
jeść muszą - uważa prof. Jerzy Wilkin,
ekonomista z Uniwersytetu Warszawskiego". Jest to najwyższych lotów
analiza eksperta ekonomii. Tylko mała
uwaga dlaczego Ludzie (np. dzieci z takimi dużymi brzuszkami) nie
jedzą w biednych krajach Afryki? Odpowiedź
są niewdzięczni i nie chcą dać zarobić jeszcze więcej tym paskudnym
mieszkańcom wsi orającym ziemię.
Ten artykuł jest zwyczajnie zły i szkodliwy, ale taki mamy ostatnio
trend w mediach odnośnie rolnictwa. Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Czy Polska będzie atrakcyjniejsza dla inwestorów?
i wiecej do poczytania !!!!
Bank Światowy: Polska wciąż bez reform
Wojciech Pelowski
2006-11-06, ostatnia aktualizacja 2006-11-06 00:48
Świat pędzi do przodu, my stoimy w miejscu - tyle wynika z najnowszego raportu
Banku Światowego na temat prowadzenia biznesu w 175 krajach. Polska spadła w
nim z 74. na 75. pozycję.
ZOBACZ TAKŻE
Zimny wychów przedsiębiorców (05-11-06, 22:28)
SERWISY
Makroekonomia
W reformach gospodarki wyprzedziły nas m.in. Gruzja, Rumunia i Chiny. - Ale za
reformy wzięły się też skostniałe do niedawna państwa tzw. starej UE, jak
Francja. Dlatego skoczyły w rankingu. Polska, stojąc w miejscu, cofa się -
przyznaje Jacek Wojciechowicz, polski ekspert Banku Światowego.
Nawet fatalnie
Raporty "Doing Business" powstają w oparciu o jednakowe we wszystkich państwach
kryteria. Eksperci co roku oceniają regulacje prawne pod względem ich wpływu na
aktywność biznesową. Chodzi m.in. o prawo pracy, możliwości pozyskania kredytu,
ochronę inwestorów, podatki, przepisy upadłościowe, łatwość zakładania i
zamykania firmy. Pełna analiza za rok 2005 ma zostać przedstawiona w tym
tygodniu, dotarliśmy jednak do jej podstawowych wyników.
- Niestety, nie wyglądają dla nas dobrze. A w kilku dziedzinach nawet fatalnie -
komentuje Jacek Wojciechowicz. I wymienia największe bariery:
* Dostęp do uzyskiwania kredytu - to jedna z największych barier dla
przedsiębiorstw.
* Rejestracja własności. Czas rejestracji prawa własności w Polsce to 197 dni,
w państwach starej Unii - 15 dni, na Słowacji - 17 dni, a w Norwegii - 1 dzień.
* Czas egzekucji zobowiązań - w stosunku do 2004 r. zmniejszył się z 1000 dni
do... 980, to wciąż ogon Europy. W Holandii ściąganie należności od złożenia
wniosku, przez proces, do egzekucji trwa 48 dni, a w Estonii - 150.
* Wysokie podatki - zsumowane wszystkie obciążenia podatkowe w Polsce wynoszą
55,6 proc. wynagrodzeń i są wyższe nawet od szwedzkich, niemieckich i
francuskich, na Słowacji sięgają 39,5 proc., a na Łotwie - 38,7.
* Ogromna liczba płatności podatkowych w ciągu roku - 43 (na Słowacji - 31, w
Czechach - 14, a w Hongkongu - 1).
Ale z jaskółkami
Z punktu widzenia ułatwień dla przedsiębiorczości najlepszą gospodarką jest
Singapur. Dalej - Nowa Zelandia, USA, Kanada, Hongkong i Wielka Brytania. W
latach 2004-05 najszybciej reformowały się m.in. Gruzja i Rumunia, ale też
takie państwa, jak Chiny, Gwatemala i Ghana. Najwyżej spośród nowych członków
UE sklasyfikowano Litwę (16. miejsce), tuż za nią jest Estonia.
Raport pokazuje też zupełnie praktyczny wymiar prowadzenia interesów w
konkretnych państwach. Przykład? Czas potrzebny na zbudowanie magazynu. W
Polsce to 322 dni, na Słowacji - 272, na Litwie - 151 a w tylko Finlandii - 57.
- W zamyśle BŚ raport ma być inspiracją do zmian. Przedstawiamy go
najważniejszym władzom państwowym. Analizę dostają ministrowie,
parlamentarzyści. I przynajmniej na niektórych płaszczyznach widać jaskółki
pozytywnych zmian - ocenia Jacek Wojciechowicz.
Takim przykładem mają być zmiany wprowadzane przez Ministerstwo Sprawiedliwości
dotyczące m.in. komorników. Dziś na odzyskanie długu w Polsce przedsiębiorcy
czekają średnio blisko 1000 dni. To dłużej niż w Albanii i Kazachstanie. -
Spotkałem się z przypadkami, w których komornik nie potrafił wyegzekwować długu
od firmy, która właśnie wyleasingowała samochody. Ryzyko nieściągalnych
należności trzeba sobie wliczyć w koszty. To blokuje rozwój - podkreślał w
rozmowie z nami Krzysztof Adamek, prezes LCS Logisitcs (finalista
konkursu "Przedsiębiorca roku").
Co zmienia ministerstwo? - To działania w kilku sferach. Przyspieszymy
działania sądów. Ale wyrok to połowa sukcesu, potem jest egzekucja. Otworzymy
więc drogę do zawodu komornika. Komorników będzie więc więcej, w niektórych
regionach ich liczba może się nawet potroić. Zdecyduje o tym rynek - tłumaczył
nam wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Józefowicz.
Zmiany proponowane przez MF (m.in. przyspieszenie i uproszczenie postępowania
sądowego w sprawach gospodarczych, rozszerzenie uprawnień tzw. referendarza
sądowego, który ma odciążyć sędziów, informatyzacja sądów) są m.in. efektem
konsultacji z Bankiem Światowym.
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Rosną zagraniczne inwestycje w Polsce
Warto przeczytac !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Bank Światowy: Polska wciąż bez reform
Wojciech Pelowski
2006-11-06, ostatnia aktualizacja 2006-11-06 00:48
Świat pędzi do przodu, my stoimy w miejscu - tyle wynika z najnowszego raportu
Banku Światowego na temat prowadzenia biznesu w 175 krajach. Polska spadła w
nim z 74. na 75. pozycję.
ZOBACZ TAKŻE
Zimny wychów przedsiębiorców (05-11-06, 22:28)
SERWISY
Makroekonomia
W reformach gospodarki wyprzedziły nas m.in. Gruzja, Rumunia i Chiny. - Ale za
reformy wzięły się też skostniałe do niedawna państwa tzw. starej UE, jak
Francja. Dlatego skoczyły w rankingu. Polska, stojąc w miejscu, cofa się -
przyznaje Jacek Wojciechowicz, polski ekspert Banku Światowego.
Nawet fatalnie
Raporty "Doing Business" powstają w oparciu o jednakowe we wszystkich państwach
kryteria. Eksperci co roku oceniają regulacje prawne pod względem ich wpływu na
aktywność biznesową. Chodzi m.in. o prawo pracy, możliwości pozyskania kredytu,
ochronę inwestorów, podatki, przepisy upadłościowe, łatwość zakładania i
zamykania firmy. Pełna analiza za rok 2005 ma zostać przedstawiona w tym
tygodniu, dotarliśmy jednak do jej podstawowych wyników.
- Niestety, nie wyglądają dla nas dobrze. A w kilku dziedzinach nawet fatalnie -
komentuje Jacek Wojciechowicz. I wymienia największe bariery:
* Dostęp do uzyskiwania kredytu - to jedna z największych barier dla
przedsiębiorstw.
* Rejestracja własności. Czas rejestracji prawa własności w Polsce to 197 dni,
w państwach starej Unii - 15 dni, na Słowacji - 17 dni, a w Norwegii - 1 dzień.
* Czas egzekucji zobowiązań - w stosunku do 2004 r. zmniejszył się z 1000 dni
do... 980, to wciąż ogon Europy. W Holandii ściąganie należności od złożenia
wniosku, przez proces, do egzekucji trwa 48 dni, a w Estonii - 150.
* Wysokie podatki - zsumowane wszystkie obciążenia podatkowe w Polsce wynoszą
55,6 proc. wynagrodzeń i są wyższe nawet od szwedzkich, niemieckich i
francuskich, na Słowacji sięgają 39,5 proc., a na Łotwie - 38,7.
* Ogromna liczba płatności podatkowych w ciągu roku - 43 (na Słowacji - 31, w
Czechach - 14, a w Hongkongu - 1).
Ale z jaskółkami
Z punktu widzenia ułatwień dla przedsiębiorczości najlepszą gospodarką jest
Singapur. Dalej - Nowa Zelandia, USA, Kanada, Hongkong i Wielka Brytania. W
latach 2004-05 najszybciej reformowały się m.in. Gruzja i Rumunia, ale też
takie państwa, jak Chiny, Gwatemala i Ghana. Najwyżej spośród nowych członków
UE sklasyfikowano Litwę (16. miejsce), tuż za nią jest Estonia.
Raport pokazuje też zupełnie praktyczny wymiar prowadzenia interesów w
konkretnych państwach. Przykład? Czas potrzebny na zbudowanie magazynu. W
Polsce to 322 dni, na Słowacji - 272, na Litwie - 151 a w tylko Finlandii - 57.
- W zamyśle BŚ raport ma być inspiracją do zmian. Przedstawiamy go
najważniejszym władzom państwowym. Analizę dostają ministrowie,
parlamentarzyści. I przynajmniej na niektórych płaszczyznach widać jaskółki
pozytywnych zmian - ocenia Jacek Wojciechowicz.
Takim przykładem mają być zmiany wprowadzane przez Ministerstwo Sprawiedliwości
dotyczące m.in. komorników. Dziś na odzyskanie długu w Polsce przedsiębiorcy
czekają średnio blisko 1000 dni. To dłużej niż w Albanii i Kazachstanie. -
Spotkałem się z przypadkami, w których komornik nie potrafił wyegzekwować długu
od firmy, która właśnie wyleasingowała samochody. Ryzyko nieściągalnych
należności trzeba sobie wliczyć w koszty. To blokuje rozwój - podkreślał w
rozmowie z nami Krzysztof Adamek, prezes LCS Logisitcs (finalista
konkursu "Przedsiębiorca roku").
Co zmienia ministerstwo? - To działania w kilku sferach. Przyspieszymy
działania sądów. Ale wyrok to połowa sukcesu, potem jest egzekucja. Otworzymy
więc drogę do zawodu komornika. Komorników będzie więc więcej, w niektórych
regionach ich liczba może się nawet potroić. Zdecyduje o tym rynek - tłumaczył
nam wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Józefowicz.
Zmiany proponowane przez MF (m.in. przyspieszenie i uproszczenie postępowania
sądowego w sprawach gospodarczych, rozszerzenie uprawnień tzw. referendarza
sądowego, który ma odciążyć sędziów, informatyzacja sądów) są m.in. efektem
konsultacji z Bankiem Światowym.
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Gospodarcze ostatki.
Gospodarcze ostatki.
Poniewaz dzis mamy ostatki a akurat mamy nowe dane o wzroscie gospodarczym
wiec to pojecie idealnie pasuje.W atmosferze triumfalizmu ogloszono zwe
wzrost gospodarczy wyniosl 4,5% w IV kwartale 2003 roku.A byl w III kwartale
3,8% czyli pozorny skok o 0,7%.I wszystko bylo by fajnie gdyby nie to,ze w II
kwartale byl 3,7.A wiec gdy policzymy dwa kwartaly jest juz nie 0,7 a tylko
0,4.A nie jest to juz powod do wpadania euforie.Kraj z bezrobociem
obejmujacym 1/3 ludnosci powinien miec srednie tempo wzrostu na poziomie 8%
jesli chce w okresie 10 lat(TAK AZ 10) rozwiazac problem bezrobocia.Tymczasem
przy wzroscie 4,5% zajmie to juz 25 lat.Tak DO TEGO DOPROWADZILI ZE
BEZROBOCIE BEDZIE ZJAWISKIEM TRWAKYM PRZEZ DZIESIECIOLECIA!!!Tylko jest jeden
problem ten wzrost musialby taki byc przez dluzszy czas a na to nie ma
szans.Dlaczego?Natychmiast pojawia sie pytanie skad sie ten wzrost wzial?
Oczywiscie urzedowi ekonomisci odpowiadaja - bo zloty oslabl.Jest to
tlumaczenie bledne.Co latwo udowodnic.Wystarczy popatrzyc co sie dzieje w
gospodarce.Mamy wzrost eksportu a wiec i wzrost zatrudnienia w
przedsiebiorstwach eksportujacych przy slabiutkiej dynamice inwestycji i
konsumpcji.A bez wzrostu inwestycji i konsumpcji nie ma wzrostu-TRWALEGO
WZROSTU GOSPODARKI.Mamy tu pogladowa lekcje tego JAKIE SKUTKI POWODUJE
oslabienie kursu waluty krajowej.Powoduje wzrost eksportu przytlumienie
importu a co za tym idzie wzrost tzw. substytucji(ekonomisci beda wiedziec co
to znaczy) dobr zagranicznych czyli importowanych przez krajowe.Za tym idzie
wzrost zatrudnienia w przedsiebiorstwach krajowych a wiec spadek bezrobocia.A
wiec to co mowilem od dawna a nie mialem czasu tlumaczyc.Urealnienie kursu zl
pomaga nam zniejszyc kolosalna plage spoleczna jaka jest bezrobocie nie
zapewnia jednak trwalego wzrostu gospodarczego.Dlaczego zatem blednie
forsowana jest teoria o kursie zl jako przyczynie sprawczej wzrostu.Po prostu
lobby bankowe ktore zada wysokich stop % jest o wiele silniejsze od jakze
poteznego lobby importowego i w ostatecznosci woli troche urealnionego zl niz
obnizke stop.Te dwa gangi(trudno to inaczej okreslic) stanowia czesc wysoce
spatologizowanego zycia spoleczno gospodarczego jakie mozemy obserwowac
chocby w TV.I sa one tez przyczyne bezprecedensowego w okresie pokoju
bezrobocia w Polsce wynoszacego 1/3 ludnosci czyli okolo 6300 tys(szesc
milionow trzysta)ludzi-najnowsze dane.
Dzieki czemu zatem Polska mogla by osiagnac trwaly wzrost?Oczywiscie przez
obnizke stop%.Ten mechanizm jest jeszcze prostszy niz kursowy.Nizsze stopy
zachecaja do konsupcji a wiec do wydatkow-ludzie nie tylko wola czesc
pieniedzy wydac na zakup dobr i uslug ale i biora kredyty konsumpcyjne w
kolejnej fazie tanieja kredyty i tu znow przedsiebiorstwa zaciagaja tanie
kredyty a wiec ruszaja dwa bieguny trwalego wzrostu konsumpcja i inwestycje.I
to jest cala tajemnica.
A wiec wnioski sa dwa:
1.Obnizanie stop % podnosi wzrost gospodarczy i odwrotnie.
2.Oslabienie waluty zwieksza zatrudnienie i odwrotnie.
A wiec potrzebne sa oba te czynniki.
Stad juz latwo wyjasnic dlaczego mamy ostatki w gospodarce.W wyniku
nieodpowiedzialnego utrzymywania stop procentowych wzrost potrwa jeszcze w I
kwartale pozniej nieodwolalnie zacznie spadac.Po prostu gospodarka zaplaci
cene szalenstw poprzedniej rady.A wiec wzrost ktory mamy to poklosie jeszcze
tamtych odleglych obnizek stop %.Oczywiscie kierujac sie rozumem nalezaloby
stopniowo zaczac obnizac stopy %.Mamy co prawda nowa rade ale niestety mozna
zywic obawy ze to jest to samo towarzystwo.Stopy tym bardziej nalezy obnizyc
ze juz niedlugo uderza w nas negatywne skutki integracji z UE a wiec wzrost
bezrobocia w wyniku bankructw spowodowanych importem i zamykania firm ,,nie
spelniajacych norm''.Jednak najgorsze jest to ze gospodarka zacznie
naturalnie dazyc do tego aby dostosowac swoje tempo wzrostu do tego w UE
czyli w okolicach zerowego wzrostu.Takie sa prawa ekonomiczne
integracji.Oczywiscie caly kompleks zagadnien zwiazanych z nieefektywnym
sytemem biurokratyczno walutowym UE uderzy w nas z cala moca i wywrze
negatywne skutki.Pytanie w jakim czasie i czy wladze wzmocnia go w sensie
negatywnym czy pozytywnym.Dotychczasowe doswiadczenia mowia ze raczej
negatywnie.Oby I kwartal 2004 nie stal sie kwartalem o najwyzszym wzroscie na
najblizsze lata na co niestety sie zanosi... Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: RPP - dlaczego cięli właśnie tak?
Dlaczego...?
Drogi Jasio!
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Sądząc po wypowiedziach na tym
forum jesteś teoretykiem, który nigdy nie spróbował i nie spróbuje -jak sądzę-
pracy na własne ryzyko.
Każdy kto chce podjąć wyzwanie prowadzenia własnego biznesu staje przed
problemem skąd wziąć "kasę". Jeżeli byś nawet teoretycznie przymierzał się by
zarobić poprzez stworzenie własnej firmy to nawet bardzo pobiezna analiza
pokazała by ci, że właśnie cena i dostepność pieniądza jest warunkiem
niezbędnym do jej uruchomienia. Pieniądz dla przedsiębiorcy to jak... teorie
profesorów ekonomistów dla ciebie(mam nadzieję, że się nie obraziłeś?)
Dlaczego na poczatku lat 90-tych my polscy przedsiębiorcy pomimo znacznie
wyższego bankowego oprocentowania dobrze sobie radziliśmy a teraz zmuszeni
jesteśmy do zamykania firm?
Odpowiedź jest trywialna: relacja stopy kredytu(koszt kapitału to przecież
główny czynnik produkcji)do stopy inflacji była znacznie korzystniejsza wtedy
niż jest w chwili obecnej. Przy 50% kredycie na poczatku ubiegłej dekady i tak
opłacało się brać kredyt i inwestować bo inflacja była jeszcze wyższa.
A dla czego rynek do tej pory nie skonsumował 7,5% obnizki stóp(zastanawia się
Balcerowicz)? Bo nie ma czego konsumować. Obnizki stóp nie nadążają za
spadającą inflkacją. Warynki finansow w ostatnim czasie drastycznie się
pogarszają(relacja kosztu kredytu do stopy inflacji).
Nie zapominajmy jeszcze o jednym aspekcie (drodzy zwolennicy rynku)- o rynku!
Nie jesteśmy gospodarczą wyspą, polscy przedsiebiorscy przegrywają bo ich
koszty finansowe w ostatnich miesiacach na łeb na szyję relatywnie rosną w
stosunku do kosztów finansowych zagranicznych konkurentów(im banki zmniejszyły
oprocentowania i tak juz niskie o 50% a nam obnizona w tym samym czasie bardzo
wysokie oprocentowanie o 5%!!! . W mojej firmie koszty finansowe są wyższe niż
koszt pracowników!
Podam jeszcze dwa przykłady zwalczania polskich firm przez NBP:
ostatnio pomimo faktu, że firma moja jest rentowna od 11 lat i stabilnie sie
rozwija wystarczyło parę miesięcy strat(bardzo niewielki ujemny wynik) by wpadł
nadzór bankowy i zażądał od kredytujacego mnie banku przekwalifikowania mojej
firmy do niższej kategorii kredytowej co oznacza konieczność odprowadzenia
wyższych rezerw bankowych do NBP, większe koszty dla banku i od razu gorsze
warunki kredytowania dla mnie.
Zaręczam, że nie było merytorycznych podstaw do takiej decyzji o czym próbował
przekonać pracownikó NBP finansujacy mnie od 10 lat bank.
Problem polega na tym, że moja firma jest naprawdę dobra i na 10 firm w Polsce
9 jest w sytuacji finansowej znacznie gorszej. Jak one mają przetrwać obecną
sytuację przy takim "partnerstwie" bankowców ćwiczonych przez nadzorców p.
Balcerowicza.
Prezes NBP ma jeszcze jedno narzędzie szykanowania polskich firm.
Tym narzedziem jest podbijanie kosztów kredytu dla firm poprzez utrzymywanie
bardzo wysokich obowiazkowych rezerw w banku centralnym. Jest to swoisty
podatek pobierany od przedsiębiorców przez NBP.
Obłudne dla mnie są słowa Balcerowicza wzywajace Rząd do poprawienia warunków
prowadzenia działalności poprzez zmiany w kodeksie pracy, obnizenie podatków
itp. w kontekście praktyki stosowanej w tym zakresie przez NBP.
Pozdrawiam ekonomicznych praktyków i teoretyków
Biz Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: feminizm a liberalizm
system czy jednostka? - jednostka w systemie
czemu rozmowa staje się tak emocjonalna?
nie rozumiem czemu się oburzasz na Marksa? Przecież Twoja wypowiedź pachniała
definicją wartości tego "uczonego".
dlaczego liberalizm?
piszesz, że liberalizm nie załawi wszystkiego. Oczywiście, że nie, ale w sferze
wytwarzania dóbr i usług nie wymyślono niczego lepszego niż prywatna firma
oparta o rachunek kosztów. Pokaż mi udaną próbę zastąpienia rynku w
zaspokajaniu ludzkich potrzeb. Chcesz mi powiedzieć, że ten cały śmiech na sali
pod tytułem "służba zdrowa" czy "oświata" to sukces? Przecież to się ledwo kupy
trzyma. Na gwałt trzeba poszukiwać sposobu na dostarczeniu ludziom tego co się
im obiecuje bo obecny system jest trupem, który jeszcze się nie rozłożył bo
podłączony jest do respiratora.
Sprywatyzować? Moim zdaniem tak, tylko pytanie jak. Nie uważam, że mam na to
doskonały pomysł, ale wstępnie wyobrażam sobie to w ten sposób, żeby po
pierwsze oddzielić finansowanie od dostarczania i dostarczaniem powinny się
zajmować w pełni prywatne firmy. Finansowanie powinno iść z podatków, ale w
taki sposób, żeby dostarczać towar przede wszystkim tym, którzy na niego nie
mogą sobie pozwolić sami. W oświacie oznaczałoby to pełne finansowanie nauki
dla dzieci z biednym rodzin, częściową odpłatność dla dzieci średniaków oraz
pełną odpłatność dla najbogatszych, którzy i tak powoli posyłają dzieci do
prywatnych szkół.
Podobnie widzę służbę zdrowia, która obecnie jest publiczną głównie z nazwy, bo
powinna być powszechnie dostępna, a jest czym jest. Tutaj z pewnością
podzieliłbym system na ochronę zdrowia i ratowanie zdrowia i życia. Pierwszy
oparłbym na prywatnych ubezpieczalniach (mam Medicover i działa bardzo dobrze),
a drugi byłby elitarny, czyli leczyliby by tam za dobrą kasę najlepsi lekarze
za dobrą kasę. Ale podstawową walutą tam byłby prestiż.
Społeczeństwo potrzebuje współdziałania w 3 sferach: bezpieczeństwo, zdrowie i
edukacja. I tylko tutaj państwo powinno wkraczać, ale w taki sposób, żeby jak
najwięcej usług dostarczały firmy prywatne. Państwo, czyli my powinniśmy
stanowić reguły i ew. zamykać firmy, które nie spełniają minimum wymogów.
I da się to zrobić tak, lub podobnie, a może w jakiś jeszcze inny sposób.
Najgorsze jest to, że nic się nie robi tylko słychać zewsząd powszechne
narzekanie. A żeby coś zrobić to trzeba zacząć, a nasze rządy jedynie się boją
reakcji ludzi. Gorzej, że bardziej tych, którzy usługi mają dostarczać, niż
tych, którzy dostają byle co.
a system, który wszystko wszystkim obiecywał na miarę ich potrzeb jest tam
gdzie wszystkie utopie. Tylko dziwi mnie, że tak wielu ludzi nie rozumie, że
socjalizm sam się rozpadł.
A kobiety niech walczą o poprawę swojego losu, ale pisząc o tym jak kobiety
mają źle dajesz do ręki usprawiedliwienie tym, które obarczają świat zewnętrzny
o swój los. Znałem taką jedną, brrrrrr. Każdy sam sobie zrobi najlepiej
szczególnie jak umie współpracować z innymi.
pozdrawiam,
Edward Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Linux znajduje uznanie klientów biznesowych
.. uznanie firm oraz instytucji rządowych, które nie mogą
sobie pozwolić na produkty firmy Microsoft, które:
- są bez wsparcia (tak, oprogramowanie firmy Microsoft
kupione do komputera standardowo nie posiada
profesjonalnego wsparcia, np. na telefon lub e-mail;
dokumentacja elektroniczna jesli jest, to często gorsza
niż ta, którą oferują produkty otwarte, gdyż nie nazywa się
tam rzeczy po imieniu, tylko stosuje hasła marketingowe),
- są niebezpieczne w użyciu (jest to jedyna platforma na
której bez problemów działają wirusy, robaki internetowe,
powodujące na świecie straty przewyższające już budżet
Polski)
- są trudne w integracji z innym posiadanym
oprogramowaniem (firma MS podkreśla łatwość
integracji, ale tylko z _własnymi_ produktami)
- nie spełniają standardów internetowych (IE łamie reguły
protokołu TCP/IP; odstępstwa od formatu HTML, które
zniszczyły czytelność dużego procentu stron w sieci)
- nie spełniają standardów zapisu informacji (Windows i
co za tym idzie programy dla niego nie stosują polskiej
normy kodowania znaków, tylko własną wewnętrzną tej
firmy; notabene polska norma PN-93 T-42118 z 1993
roku (!) jest zgodna z normą ISO-8859-2, patrz:
www.agh.edu.pl/ogonki/pn.html)
- standardowo ;) nie posiadają niemal żadnych otwartych
formatów wymiany danych (co powoduje, że użytkownik
będąc autorem danego dokumentu nie jest jego
właścicielem w pełnym tego słowa znaczeniu, bo często
nie jest w stanie np. bezproblemowo udostępnić treści w
internecie)
- stosuje praktyki monopolistyczne, co do których toczyło
się i nadal toczą się kolejne procesy sądowe (USA,
badania komisji z UE): ostatnio złamanie przepisów to
"integracja" biblioteki Direct X wersji 9 tak, że
zablokowana jest możliwość jej deinstalacji, (np. aby
uniknąć ataku na komputer z zewnątrz albo wybrać
produkt innego dostawcy), wprowadzenie "subsktybcji"
na oprogramowanie, zobowiązującej do zakupu
_każdej_ nowej wersji oprogramowania Microsoft, co w
efekcie oznacza znaczny wzrost kosztów (praktyka w
wielu aspektach potencjalnie niezgodna z prawem w
Polsce i UE).
- stosuje nielegalne praktyki marketingowe
wprowadzając do Polski działalność założonej przez
siebie (i parę nielicznych firm) organizacji Business
Software Alliance - działalność niezgodna z prawem w
Polsce, istnieją sygnały o korumpowaniu policji, fakty dot.
łamania ustawy o danych osobowych, działanie na
niekorzyść naszej gospodarki (zamykanie firm na wiele
dni, wymagania kosztownych audytów, korumpowanie
samych firm).
- nie zachowuje elementarnej zgodności nawet z
własnymi produktami wcześniejszych wersji, np. MS
Office, Widows, coraz szybciej wygasza jakiekolwiek
wsparcie (np. oferowanie sterowników i łat) dla
poprzednich wersji MS Windows: skuteczny środek
zmuszenia klientów do kosztowych zakupów
najnowszych wersji
- niezgodny z prawem w większości cywilizowanych
krajów projekt Palladium ograniczający możliwość
korzystania z _legalnie_ nabytych urządzeń
elektronicznych (próba wprowadzania kodów ochronnych
w procesorach o żądania opłat licencyjnych za
możliwość stworzenia każdego nowego programu na tak
zabezpieczonym sprzęcie). Już teraz legalny użytkownik
WIndows XP ma problemy modyfikacją sprzętową
komputera.
- niezgodny z ustawą o ochronie danych osobowych
projekt (częściowo już wdrożony w USA, częściowo
okrojony), polegający na przechowywaniu danych
osobowych i (innych własnych) na centralnym
komputerze Microsoft w USA: narusza to nie tylko
podstawy bezpieczeństwa danych, ale też jest nie do
przyjęcia w biznesie, jak też instytucjach publicznych.
- w swej specyfice ograniczają możliwości wytwórcze
rodzimego przemysłu informatycznego, sprowadzając
wiele firm do rangi pośredników - firm handlowych (np.
działalność firmy Prokom).
- są obecnie jedynym na świecie specyficznym i
zamkniętym środowiskiem, w którym wykonane
oprogramowanie staje się z reguły zamknięte na rozwój i
mało uniwersalne, natomiast wszelkie kroki idące w
zapobieganiu temu są kosztowne i nie zawsze opłacalne
na krótką metę, a stąd Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Bedą podwyrzki dla pracowników
Częstochowa Cena naszych podwyżek
Rozmawiała Eliza Kwiatkowska
2007-05-22, ostatnia aktualizacja 2007-05-23 17:58
Jeżeli pracodawca mądrze kalkuluje i nie kupuje dla siebie co rok samochodu za
kilkaset tysięcy złotych, to na pewno stać go na podwyżki - mówi działacz
stowarzyszeń gospodarczych Karol Plutecki
Eliza Kwiatkowska: Mamy europejskie ceny i polskie płace. Kiedy doczekamy się
podwyżek?
Karol Plutecki: Z chwilą, kiedy weszliśmy do Unii Europejskiej, było wiadomo,
że podwyżki są nieuniknione. Nie oszukujmy się jednak, że wynagrodzenia
wzrosną od razu, bo to długi proces. I że płace będą równe - od Lizbony po
Sofię - bo są przecież uwarunkowania lokalne. Na pewno krokiem do podwyżek
będzie otwarcie wszystkich rynków europejskich dla polskich pracowników i
dojrzewanie pracodawców do tego, że muszą stać się partnerem dla pracownika.
Ale czy stać nas na podwyżki?
- Każdy mądry przedsiębiorca, gdy zakłada firmę, kalkuluje, ile może i chce
zapłacić pracownikom. Jeżeli taka symulacja jest przeprowadzona dobrze, to
stać go na podwyżki. Jeżeli jednak zamiast kalkulowania powie sobie, że jakoś
to będzie, to długo na rynku się nie utrzyma.
Czy jednak wzrost wynagrodzeń nie pociągnie wzrostu cen usług i wyrobów?
- Podwyżki dla pracodawców na pewno nie mogą się odbić na cenach produktu, bo
wówczas przedsiębiorca przestanie być konkurencyjny. Moim zdaniem musi
zrezygnować z części swojego zysku. Nie kupować co rok samochodu za kilkaset
tysięcy złotych. Nie tak dawno pracownicy jednej z częstochowskich firm nie
dostawali wynagrodzeń, bo podobno nie było na to pieniędzy. Szefa stać jednak
było na wyjazd z przyjaciółką na egzotyczne wakacje. Pieniądze wydane na
wycieczkę z pewnością nie pokryłyby zaległych pensji, jednak taki gest
zniechęcił pracowników do szefa, stworzył niemiłą atmosferę. Są jednak i dobre
przykłady. Jest w naszym mieście maleńka firma, która zatrudnia kilkanaście
osób, ale rozwija się bardzo prężnie. Jej właściciel może być poczytywany
przez innych przedsiębiorców niemal za dziwaka, bo żyje bardzo skromnie i
płaci dobrze pracownikom. Ale to człowiek, który patrzy przyszłościowo, chce
się rozwijać i ciągle się uczyć. Pracodawca, który nie chce się kształcić,
może już dzisiaj zamykać firmę.
Pracodawców szanujących pracowników wciąż jest mało.
- Niestety, tak. Wielu myśli, że troska o pracownika objawia się tym, że raz
na rok nakarmią go kaszanką i napoją piwem na pikniku, gdzie obecność jest
obowiązkowa. Potem ze zdziwieniem otwierają oczy, gdy pracownik nagle
odchodzi. Zastanawiają się wtedy, jak go zatrzymać. Dlaczego nie zapytali
wcześniej, jak mu się pracuje, co zrobić, by czuł się lepiej? Każdy pracownik
chce być traktowany nie jak kmiotek, ale partner, który akurat zajmuje takie,
a nie inne, stanowisko w firmie.
Kto podniósł pensje?
Czy przedsiębiorcy dali w tym roku podwyżki, czy dopiero zamierzają to zrobić?
M.in. takie pytania zadali dziennikarze "Gazety" stu firmom w kraju, a pięciu
w Częstochowie (branże: motoryzacyjna, piekarnicza, mięsna, budowlana i
usługowa). Wszyscy czują presję podwyżkową. Dwie firmy podwyższyły płace o 20
i 30 proc., dwie zamierzają to zrobić a jedna uznała, że wynagrodzenia już są
wysokie. Dwaj pracodawcy chętnie zatrudniliby Ukraińców, ale pozostali nie
zamieniliby polskiej kadry na inną. Trzej pracodawcy stwierdzili, że
15-procentowe podwyżki skutkowałyby wzrostem cen ich produktów i usług.
? O podwyżkach piszemy na stronach krajowych i lokalnych, także w internecie:
www.gazetawyborcza.pl/podwyzki. Czekamy na opinie: 034 367 20 20, e-mail:
listy@czestochowa.agora.pl
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Cena naszych podwyżek
Bełkot to z Ciebie..prywaciarzyku
Częstochowa Cena naszych podwyżek
Rozmawiała Eliza Kwiatkowska
2007-05-22, ostatnia aktualizacja 2007-05-23 17:58
Jeżeli pracodawca mądrze kalkuluje i nie kupuje dla siebie co rok samochodu za
kilkaset tysięcy złotych, to na pewno stać go na podwyżki - mówi działacz
stowarzyszeń gospodarczych Karol Plutecki
Eliza Kwiatkowska: Mamy europejskie ceny i polskie płace. Kiedy doczekamy się
podwyżek?
Karol Plutecki: Z chwilą, kiedy weszliśmy do Unii Europejskiej, było wiadomo,
że podwyżki są nieuniknione. Nie oszukujmy się jednak, że wynagrodzenia
wzrosną od razu, bo to długi proces. I że płace będą równe - od Lizbony po
Sofię - bo są przecież uwarunkowania lokalne. Na pewno krokiem do podwyżek
będzie otwarcie wszystkich rynków europejskich dla polskich pracowników i
dojrzewanie pracodawców do tego, że muszą stać się partnerem dla pracownika.
Ale czy stać nas na podwyżki?
- Każdy mądry przedsiębiorca, gdy zakłada firmę, kalkuluje, ile może i chce
zapłacić pracownikom. Jeżeli taka symulacja jest przeprowadzona dobrze, to
stać go na podwyżki. Jeżeli jednak zamiast kalkulowania powie sobie, że jakoś
to będzie, to długo na rynku się nie utrzyma.
Czy jednak wzrost wynagrodzeń nie pociągnie wzrostu cen usług i wyrobów?
- Podwyżki dla pracodawców na pewno nie mogą się odbić na cenach produktu, bo
wówczas przedsiębiorca przestanie być konkurencyjny. Moim zdaniem musi
zrezygnować z części swojego zysku. Nie kupować co rok samochodu za kilkaset
tysięcy złotych. Nie tak dawno pracownicy jednej z częstochowskich firm nie
dostawali wynagrodzeń, bo podobno nie było na to pieniędzy. Szefa stać jednak
było na wyjazd z przyjaciółką na egzotyczne wakacje. Pieniądze wydane na
wycieczkę z pewnością nie pokryłyby zaległych pensji, jednak taki gest
zniechęcił pracowników do szefa, stworzył niemiłą atmosferę. Są jednak i dobre
przykłady. Jest w naszym mieście maleńka firma, która zatrudnia kilkanaście
osób, ale rozwija się bardzo prężnie. Jej właściciel może być poczytywany
przez innych przedsiębiorców niemal za dziwaka, bo żyje bardzo skromnie i
płaci dobrze pracownikom. Ale to człowiek, który patrzy przyszłościowo, chce
się rozwijać i ciągle się uczyć. Pracodawca, który nie chce się kształcić,
może już dzisiaj zamykać firmę.
Pracodawców szanujących pracowników wciąż jest mało.
- Niestety, tak. Wielu myśli, że troska o pracownika objawia się tym, że raz
na rok nakarmią go kaszanką i napoją piwem na pikniku, gdzie obecność jest
obowiązkowa. Potem ze zdziwieniem otwierają oczy, gdy pracownik nagle
odchodzi. Zastanawiają się wtedy, jak go zatrzymać. Dlaczego nie zapytali
wcześniej, jak mu się pracuje, co zrobić, by czuł się lepiej? Każdy pracownik
chce być traktowany nie jak kmiotek, ale partner, który akurat zajmuje takie,
a nie inne, stanowisko w firmie.
Kto podniósł pensje?
Czy przedsiębiorcy dali w tym roku podwyżki, czy dopiero zamierzają to zrobić?
M.in. takie pytania zadali dziennikarze "Gazety" stu firmom w kraju, a pięciu
w Częstochowie (branże: motoryzacyjna, piekarnicza, mięsna, budowlana i
usługowa). Wszyscy czują presję podwyżkową. Dwie firmy podwyższyły płace o 20
i 30 proc., dwie zamierzają to zrobić a jedna uznała, że wynagrodzenia już są
wysokie. Dwaj pracodawcy chętnie zatrudniliby Ukraińców, ale pozostali nie
zamieniliby polskiej kadry na inną. Trzej pracodawcy stwierdzili, że
15-procentowe podwyżki skutkowałyby wzrostem cen ich produktów i usług.
? O podwyżkach piszemy na stronach krajowych i lokalnych, także w internecie:
www.gazetawyborcza.pl/podwyzki. Czekamy na opinie: 034 367 20 20, e-mail:
listy@czestochowa.agora.pl
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Komu rosną pensje w Polsce
Częstochowa Cena naszych podwyżek
Rozmawiała Eliza Kwiatkowska
2007-05-22, ostatnia aktualizacja 2007-05-23 17:58
Jeżeli pracodawca mądrze kalkuluje i nie kupuje dla siebie co rok samochodu za
kilkaset tysięcy złotych, to na pewno stać go na podwyżki - mówi działacz
stowarzyszeń gospodarczych Karol Plutecki
Eliza Kwiatkowska: Mamy europejskie ceny i polskie płace. Kiedy doczekamy się
podwyżek?
Karol Plutecki: Z chwilą, kiedy weszliśmy do Unii Europejskiej, było wiadomo, że
podwyżki są nieuniknione. Nie oszukujmy się jednak, że wynagrodzenia wzrosną od
razu, bo to długi proces. I że płace będą równe - od Lizbony po Sofię - bo są
przecież uwarunkowania lokalne. Na pewno krokiem do podwyżek będzie otwarcie
wszystkich rynków europejskich dla polskich pracowników i dojrzewanie
pracodawców do tego, że muszą stać się partnerem dla pracownika.
Ale czy stać nas na podwyżki?
- Każdy mądry przedsiębiorca, gdy zakłada firmę, kalkuluje, ile może i chce
zapłacić pracownikom. Jeżeli taka symulacja jest przeprowadzona dobrze, to stać
go na podwyżki. Jeżeli jednak zamiast kalkulowania powie sobie, że jakoś to
będzie, to długo na rynku się nie utrzyma.
Czy jednak wzrost wynagrodzeń nie pociągnie wzrostu cen usług i wyrobów?
- Podwyżki dla pracodawców na pewno nie mogą się odbić na cenach produktu, bo
wówczas przedsiębiorca przestanie być konkurencyjny. Moim zdaniem musi
zrezygnować z części swojego zysku. Nie kupować co rok samochodu za kilkaset
tysięcy złotych. Nie tak dawno pracownicy jednej z częstochowskich firm nie
dostawali wynagrodzeń, bo podobno nie było na to pieniędzy. Szefa stać jednak
było na wyjazd z przyjaciółką na egzotyczne wakacje. Pieniądze wydane na
wycieczkę z pewnością nie pokryłyby zaległych pensji, jednak taki gest
zniechęcił pracowników do szefa, stworzył niemiłą atmosferę. Są jednak i dobre
przykłady. Jest w naszym mieście maleńka firma, która zatrudnia kilkanaście
osób, ale rozwija się bardzo prężnie. Jej właściciel może być poczytywany przez
innych przedsiębiorców niemal za dziwaka, bo żyje bardzo skromnie i płaci dobrze
pracownikom. Ale to człowiek, który patrzy przyszłościowo, chce się rozwijać i
ciągle się uczyć. Pracodawca, który nie chce się kształcić, może już dzisiaj
zamykać firmę.
Pracodawców szanujących pracowników wciąż jest mało.
- Niestety, tak. Wielu myśli, że troska o pracownika objawia się tym, że raz na
rok nakarmią go kaszanką i napoją piwem na pikniku, gdzie obecność jest
obowiązkowa. Potem ze zdziwieniem otwierają oczy, gdy pracownik nagle odchodzi.
Zastanawiają się wtedy, jak go zatrzymać. Dlaczego nie zapytali wcześniej, jak
mu się pracuje, co zrobić, by czuł się lepiej? Każdy pracownik chce być
traktowany nie jak kmiotek, ale partner, który akurat zajmuje takie, a nie inne,
stanowisko w firmie.
Kto podniósł pensje?
Czy przedsiębiorcy dali w tym roku podwyżki, czy dopiero zamierzają to zrobić?
M.in. takie pytania zadali dziennikarze "Gazety" stu firmom w kraju, a pięciu w
Częstochowie (branże: motoryzacyjna, piekarnicza, mięsna, budowlana i usługowa).
Wszyscy czują presję podwyżkową. Dwie firmy podwyższyły płace o 20 i 30 proc.,
dwie zamierzają to zrobić a jedna uznała, że wynagrodzenia już są wysokie. Dwaj
pracodawcy chętnie zatrudniliby Ukraińców, ale pozostali nie zamieniliby
polskiej kadry na inną. Trzej pracodawcy stwierdzili, że 15-procentowe podwyżki
skutkowałyby wzrostem cen ich produktów i usług.
? O podwyżkach piszemy na stronach krajowych i lokalnych, także w internecie:
www.gazetawyborcza.pl/podwyzki. Czekamy na opinie: 034 367 20 20, e-mail:
listy@czestochowa.agora.pl Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Częstochowa Cena naszych podwyżek
Częstochowa Cena naszych podwyżek
Częstochowa Cena naszych podwyżek
Rozmawiała Eliza Kwiatkowska
2007-05-22, ostatnia aktualizacja 2007-05-23 17:58
Jeżeli pracodawca mądrze kalkuluje i nie kupuje dla siebie co rok samochodu za
kilkaset tysięcy złotych, to na pewno stać go na podwyżki - mówi działacz
stowarzyszeń gospodarczych Karol Plutecki
Eliza Kwiatkowska: Mamy europejskie ceny i polskie płace. Kiedy doczekamy się
podwyżek?
Karol Plutecki: Z chwilą, kiedy weszliśmy do Unii Europejskiej, było wiadomo,
że podwyżki są nieuniknione. Nie oszukujmy się jednak, że wynagrodzenia
wzrosną od razu, bo to długi proces. I że płace będą równe - od Lizbony po
Sofię - bo są przecież uwarunkowania lokalne. Na pewno krokiem do podwyżek
będzie otwarcie wszystkich rynków europejskich dla polskich pracowników i
dojrzewanie pracodawców do tego, że muszą stać się partnerem dla pracownika.
Ale czy stać nas na podwyżki?
- Każdy mądry przedsiębiorca, gdy zakłada firmę, kalkuluje, ile może i chce
zapłacić pracownikom. Jeżeli taka symulacja jest przeprowadzona dobrze, to
stać go na podwyżki. Jeżeli jednak zamiast kalkulowania powie sobie, że jakoś
to będzie, to długo na rynku się nie utrzyma.
Czy jednak wzrost wynagrodzeń nie pociągnie wzrostu cen usług i wyrobów?
- Podwyżki dla pracodawców na pewno nie mogą się odbić na cenach produktu, bo
wówczas przedsiębiorca przestanie być konkurencyjny. Moim zdaniem musi
zrezygnować z części swojego zysku. Nie kupować co rok samochodu za kilkaset
tysięcy złotych. Nie tak dawno pracownicy jednej z częstochowskich firm nie
dostawali wynagrodzeń, bo podobno nie było na to pieniędzy. Szefa stać jednak
było na wyjazd z przyjaciółką na egzotyczne wakacje. Pieniądze wydane na
wycieczkę z pewnością nie pokryłyby zaległych pensji, jednak taki gest
zniechęcił pracowników do szefa, stworzył niemiłą atmosferę. Są jednak i dobre
przykłady. Jest w naszym mieście maleńka firma, która zatrudnia kilkanaście
osób, ale rozwija się bardzo prężnie. Jej właściciel może być poczytywany
przez innych przedsiębiorców niemal za dziwaka, bo żyje bardzo skromnie i
płaci dobrze pracownikom. Ale to człowiek, który patrzy przyszłościowo, chce
się rozwijać i ciągle się uczyć. Pracodawca, który nie chce się kształcić,
może już dzisiaj zamykać firmę.
Pracodawców szanujących pracowników wciąż jest mało.
- Niestety, tak. Wielu myśli, że troska o pracownika objawia się tym, że raz
na rok nakarmią go kaszanką i napoją piwem na pikniku, gdzie obecność jest
obowiązkowa. Potem ze zdziwieniem otwierają oczy, gdy pracownik nagle
odchodzi. Zastanawiają się wtedy, jak go zatrzymać. Dlaczego nie zapytali
wcześniej, jak mu się pracuje, co zrobić, by czuł się lepiej? Każdy pracownik
chce być traktowany nie jak kmiotek, ale partner, który akurat zajmuje takie,
a nie inne, stanowisko w firmie.
Kto podniósł pensje?
Czy przedsiębiorcy dali w tym roku podwyżki, czy dopiero zamierzają to zrobić?
M.in. takie pytania zadali dziennikarze "Gazety" stu firmom w kraju, a pięciu
w Częstochowie (branże: motoryzacyjna, piekarnicza, mięsna, budowlana i
usługowa). Wszyscy czują presję podwyżkową. Dwie firmy podwyższyły płace o 20
i 30 proc., dwie zamierzają to zrobić a jedna uznała, że wynagrodzenia już są
wysokie. Dwaj pracodawcy chętnie zatrudniliby Ukraińców, ale pozostali nie
zamieniliby polskiej kadry na inną. Trzej pracodawcy stwierdzili, że
15-procentowe podwyżki skutkowałyby wzrostem cen ich produktów i usług.
? O podwyżkach piszemy na stronach krajowych i lokalnych, także w internecie:
www.gazetawyborcza.pl/podwyzki. Czekamy na opinie: 034 367 20 20, e-mail:
listy@czestochowa.agora.pl Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Strona 4 z 4 • Znaleziono 236 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4