zamki warowne
Katalog znalezionych frazWidzisz odpowiedzi znalezione dla frazy: zamki warowne
Temat: Finis Silesiae ? - ciekawy artykuł
Czy Polska potrzebuje jeszcze Śląska? Oglądał pan górników ciskających koktajle
Mołotowa w Alejach Ujazdowskich? Rząd powiedział: węgiel i ciężki przemysł nie
są już najważniejsze.
Jestem raczej humanistą, więc doktryny ekonomiczne postrzegam jako część innej
baśni. Bierzemy ją za dobrą monetę przynajmniej do czasu, gdy okazuje się, że
król Enron jest nagi. No więc spróbujmy żyć bez gospodarki, bez przemysłu,
węgla. Może nawet i bez chleba się uda? Może wystarczy produkować wyłącznie
stopy procentowe, odsetki, papiery wartościowe, marże i tak dalej? Czy Polska
potrzebuje Śląska? Oczywiście. To jeszcze jest teren eksploatacji.
Polska odwróciła się plecami od Śląska, jak to określił Kazimierz Kutz.
Wolałbym mówić o innej części ciała. O twarzy, mianowicie. Tylko przez jedną
trzecią swych ponadtysiącletnich dziejów Śląsk miał wspólną historię z państwem
polskim. Cała reszta, czyli dwie trzecie, to są jego sprawy i związki z inną
kulturą, cywilizacją i obyczajem, z innym losem. Gdy królów polskich korcił
wschód, to twarze Piastów śląskich zwracały się ku zachodowi. Aż trudno nie
wspomnieć Kazimierza Wielkiego. Po rządach Łokietka miał w skarbcu niemal
wyłącznie problemy. Sprzedawał Śląsk wielokrotnie przez prawie piętnaście lat.
Aż w końcu definitywnie na całych sześć wieków. Pamięta pan – „zostawił Polskę
murowaną”? To był ciąg kilkunastu zamków warownych na granicy. Miały oddzielać
Polskę od Śląska. Dzisiaj to piękne, malownicze ruiny. Wszyscy je podziwiają,
ale nikt nie docieka, jakiej prawdy są ruiną. W wieku XIII, gdy książęta śląscy
mieli prawo do korony królewskiej, była jeszcze szansa, by przesuwać się ku
Europie. To znaczy włączyć się realnie w historię zachodniochrześcijańskiego
kontynentu. No, ale stało się, jak się stało. Trudno. Długosz później wypisywał
jakieś duby smalone o polskiej tęsknocie za Śląskiem, ale nie miało to pokrycia
w faktach politycznych. Zresztą, tęsknota nie jest żadną poważną racją stanu.
Nawet po stuleciach, gdy w 1919 r. z trupa kaiserowskiej Rzeszy odkrawano
kawałek Śląska dla nowo powstającego państwa polskiego, trzeba było uznać tę
krainę za obszar autonomiczny. Oczywiście, bardziej na papierze niż w
rzeczywistości, ale zawsze. Gdy w 1922 r. na Śląsk przyjechali Panowie,
zupełnie nie rozumieli kraju, w którym się znaleźli. Oswajali go, importując
swoje nawyki i standardy z byłego zaboru rosyjskiego i austriackiego.
Kumoterstwo, korupcja, defraudacje, policyjny aparat. Sporo już wiadomo o UB i
SB na Górnym Śląsku w tzw. minionych dekadach. Nic nowego. Już w
dwudziestoleciu międzywojennym policja – także tajna – na Śląsku robiła mniej
więcej to samo. I może nawet więcej, jeśli odliczyć kontekst ustrojowy. Trochę
w tym naśladowano Niemców, bo był rodzaj międzynarodowego współzawodnictwa
pracy w tej dziedzinie. Tyle że gorzej wychodziło. O wiele gorzej. Może zresztą
na szczęście. Ale narodowcy, biało-czerwoni faszyści, uzdrowiciele Polski
wątpliwej maści, mieli w pułkowniku dr. Grażyńskim cichego protektora. A to był
przecież śląski suweren. Nawet Rydz-Śmigły pierwszy się kłaniał śląskiemu
wojewodzie. Im więcej robiło się tej Polski na Śląsku, tym silniej malał ów
patriotyzm, który w latach 1919–1921 porwał tutejszy lud do ofiary życia za,
jak się wtedy mówiło, macierz. Z upływem lat coraz wyraźniej było widać, że
historia ukształtowała Ślązaka jako człowieka, który żyje w państwie, a nie w
narodzie.
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Z czego dumni są częstochowianie
Przyłączam się do konkursu i chciałbym zgłosic moja 10-kę:
1. Jasna Góra - Tutaj chyba nie muszę zbyt długo uzasadniac wyboru. Ogólnie ujmując: bardzo ważne miejsce kultu religijnego oraz znane z bohaterskiej obrony w 1655 roku przed Szwedami... Można by wiele wymieniać, ale to nie konkurs o samej Jasnej Górze - z której wszyscy jesteśmy dumni, a przynajmniej powinniśmy być...
2. VI Światowy Dzień Młodzieży - Niewiele jest miast, które moga się poszczycić takim wyróznieniem... Nie co dzień miasto odwiedza Papież oraz ponad milion młodych ludzi z kilkudziesięciu krajów świata... Chciałbym zauwazyć, że znależlismy sie w tak doborowym towarzystwie jakim jest Rzym, Barcelona, Paryż czy Toronto... Powinnismy to wydarzenie na każdym kroku podkreślać... Dodam, że stoi pomnik-pamiątka przy skrzyżowaniu al. Jana Pawła II z DK-1... Taki pomnik znajduje sie tylko w miastach organizujacych ŚDM...
3. Wielka Wystawa Rolniczo?Przemysłowa z 1909 roku - pokazała Częstochowę jako liczące sie miasto na mapie oraz siłę przemysłu i rolnictwa przyszłego niepodległego państwa polskiego...
4. Aleje - Nie mozna pominać tego bardzo waznego punktu miasta i jakże unikatowego w skali kraju wytyczonego, aby połączyć Czestochówkę ze Starą Czestochową... Podzielone na 3 części i uzupełnione placem Biegańskiego na którym znajduje sie Ratusz Miejski (niedługo wyremontowany) tworza specyficzny klimat... Obecnie inne miasta skupiaja swoje zycie na Rynkach, my natomiast w pięknych, secesyjnych alejach z zabytkowymi kamieniczkami, niczym Francuzi na Champs d'Elyse...
5. Nagroda Grand Prix z 1998 roku - Jako pierwsze miasto w Polsce i jedyne wówczas w Europie Środkowowschodniej otrzymaliśmy tak prestizowe wyróżnienie. Pokazało ono, ze jesteśmy bliżej Europy niz nam sie wydaje...
6. Muzeum Archeologiczne Raków - Z pewnościa unikatowy rezerwat archeologiczny kultury łużyckiej... Obecnie odnowiony zachęca do odwiedzin, a ręcze, że wielu mieszkańców tam nie zajrzało, choc o nim wie... Sam fakt pochodzacych znalezisk i grobów sprzed 2500 lat robi wrażenie i czyni ten zakątek naszym "małym Biskupinem"
7. Dworzec PKP - Jakby nie patrzec jest to najnowoczesniejszy obiekt tego typu w kraju otwarty w 1996 roku... Niekiedy narzekamy, ze jest zaniedbany (to sie zmienia juz na plus), ale nie jedno miasto w Polsce nam zazdrości takiego obiektu... Do tego dochodzi najdłuzszy w Polsce i Europie peron o długości około 600 metrów... To robi wrażenie...
7. Jura Krakowsko - Częstochowska - fantastyczne miejsce o charakterystycznym wapiennym krajobrazie. Ulubione miejsce wypoczynku mieszkańców z licznymi ruinami zamków warownych zwane "Szlakiem Orlich Gniazd"... Do tego należy dodać nietuzinkową faunę i florę chronioną parkami krajobrazowymi... Godne polecenia innym oraz duma miasta i regionu...
8. Podziemna stolica państwa polskiego po Powstaniu Warszawskim - to tu działała AK na szeroka skalę i tu została zlikwidowana po klęsce Powstania Warszawskiego rozkazem z 19 stycznia 1945 r Komendanta Głównego AK - Leopolda Okulickiego ps. "Niedźwiadek"... Przy 7-miu kamienic znajduje sie pamiatkowa tablica, w której swoją siedzibę miał komendant...
9. Muzeum Zapałek na Ogrodowej - Jakże ciekawe miejsce i godne polecenia uwagi. Z tego co sie orientuje to jedyne w Polsce tego typu... Przedstawia zabytkowe maszyny, mozna dowiedziec sie o procesie produkcji i innych ciekawych rzeczach... Powinno byc o nim głośniej...
10. "Medaliki" - uważam, że to okreslenie nie jest ujmujące dla nas, a wręcz przeciwnie - powinno przynosic dumę mieszkańcom... Wszak mówiąc "Medalik" wiadomo o kogo chodzi, a przy okresleniu "Hanys", "Warchoł", "Scyzoryk" promienieje blaskiem... Jest to jeden z niewielu powodów do dumy swiadczący o namiastce własnej tożsamości, gdyz nie mamy własnego języka jak ślązacy, Kaszubi czy tez regionalnych strojów ludowych z prawdziwego zdarzenia...
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Legyndy
urodzenie zawdzięczał specjalnym zabiegom ojca, który zdesperowany brakiem
skuteczności modłów, zwrócił się z prośba o potomka do mocy piekielnych.
Urodzeniu zbójnika, które nastąpiło w piątek trzynastego towarzyszył potem
straszliwy huk i kula ognista spadająca na janowickie fojtowstwo. Chłopak już
od najmłodszych lat był wyjątkowo silny i odważny. W wieku trzech lat
poturbował w pobliżu rodzinnego obejścia żyda -domokrążcę, że ten musiał
salwować się ucieczką. Był też bardzo zdolny. Łatwo uczył się w szkołach w
Przyborze, ale został z nich wypędzony, bo także tam poturbował jakiegoś
kolegę - Izraelitę. Jeszcze wiele razy musiał potem z woli swoich piewców,
antysemitów, gnębić wyznawców wyznania mojżeszowego. Dużo naopowiadano o
olśniewającej urodzie Ondraszka, którą czarował liczne dziewczyny i panie na
czele z hrabiną, Prażmową. To właśnie amory zaprowadziły go na zbójecką drogę.
Według większości twórców jego legendy, został bowiem ciężko poturbowany przez
siepaczy hrabiego, podjudzonego przez rozwścieczoną hrabinę, kiedy Ondraszek
odrzucił jej propozycje miłosne. Z samym rozpoczęciem zbójnikowania wiąże się
także wiele legend. Najbardziej rozpowszechniona jest opowieść o czarownicy
Lucy, alias Hacie, która cudownymi ziołami wyleczyła Ondraszka z ran, zadanych
mu przez ludzi hrabiego, a następnie
wyposażyła w cudowną ciupagę, której posiadanie czyniło go nieśmiertelnym, w
dwa pistolety, zabijające każdego, na kogo zostały skierowane oraz wiele
innych pożytecznych dla zbójnika rzeczy. Między innymi otrzymał nadprzyrodzoną
moc kładzenia pokotem wszystkich przeciwników jeśli tylko przewrócił dnem
pierwszą lepszą szklankę. Wszystkie te dary piekielnej baby Lucy nie były
bezinteresowne. W zamian musiał się Ondraszek zobowiązać, że nigdy nie będzie
się modlił, żegnał, myślał o Bogu ani oczywiście chodził do kościoła.
Ondraszek jednak przekpił piekielnicę. Zobowiązania dotrzymał - inaczej
musiałby umrzeć - ale równocześnie zaczął czynić dobro, używając cudownego
obszuka (ciupagi) i innych cudownych akcesoriów do czynienia dobra i karania
zła. Brał bogatym, dawał biednym, karał ciemiężców, pomagał nieszczęśliwym,
zaskarbiając sobie większość ludu. Choć sam nie śmiał się modlić, to modliły
się za niego tysiące biedaków ku ogromnemu niezadowoleniu czarownicy spod
Lysej Góry (tej beskidzkiej Lysej Góry, na której późniejszy zbójnik bacował).
Owo przypisanie zbójnikowi nadprzyrodzonych mocy wynikało po części z
przekonania, że normalny człowiek nic nie wskóra w walce z feudalną
zwierzchnością , a po części z niewątpliwych osiągnięć Ondraszka. Nalezalo do
nich skupienie na dlugi okres licznej, kilkudziesieciosobowej drużyny, z która
udało mu się nawet zdobyć warowny zamek w Lanckoronie. Niewątpliwym
osiągnięciem Ondraszka był także długi okres jego zbójnikowania. Co najmniej 5
lat. Rozpoczął przed sierpniem 1709 roku i "zabijał" aż do śmierci 1 kwietnia
1715. Inni sławni zbójnicy - Janosik, Klimczokowie - "wojowali" nie dłużej niż
rok. Wróćmy jednak do Ondraszka. Także jego śmierć weszła do legendy jako po
części wydarzenie nadprzyrodzone, ale panuje na ten temat całkowita zgodność
wszystkich biografów Ondraszka. Zbójnik uszczęśliwiony z powrotu do zdrowia
niejakiego Reznicka z Starzycza, którego był niechcący postrzelił podczas
polowania, zaprosił przyjaciół na gościnę do gospody. Tam został podczas
zabawy podstepnie zabity swoim cudownym obuszkiem przez Juraszka, który
złakomił się na nagrodę rozpisaną na glowę Ondraszka przez Cesarza. Żeby
zakończyć rzecz pogodniej, przytoczę jedną z zabawnych przygód naszego
rozbójnika: Ondraszek przechadzając się po cieszyńskim rynku, zauważył jak
jakaś zła przekupka ruga biednego staruszka, który ośmielił się poprosić ją o
jedno nadtłuczone jajko. Podszedł do straganu, zakupił od przekupki 3 jajka i
rozbił je do garnka staruszka, wpuszczając niepostrzeżenie z zawartością
każdego jajka na dno naczynia złotą monetę. Potem zaintrygowany co to dzwoni w
tym garnku stwierdził, że w każdym jajku był złoty dukat i gwałtownie zażądał
odsprzedania wszystkich jajek. Kobieta energicznie odmówiła i zaczęła sama
rozbijać swój towar. Wkrótce otoczył ją tłum gapiów, przyglądających się z
jaką narastającą furią przekupka niszczy ogromne kosze jajek, przemieniając
stragan w bajoro lepkiej mazi.
Fragmenty tekstu Jana Rusnoka "Ondraszek i inni zbojnicy" Kalendarz Beskidzki
1980.
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Zbojowanie
A coby przinsc na goralske rojbrowanie(zbojowanie) to przipomna ize u nis tysz
rojbry po gorach lotali a niy ino po houdach:
urodzenie zawdzięczał specjalnym zabiegom ojca, który zdesperowany brakiem
skuteczności modłów, zwrócił się z prośba o potomka do mocy piekielnych.
Urodzeniu zbójnika, które nastąpiło w piątek trzynastego towarzyszył potem
straszliwy huk i kula ognista spadająca na janowickie fojtowstwo. Chłopak już
od najmłodszych lat był wyjątkowo silny i odważny. W wieku trzech lat
poturbował w pobliżu rodzinnego obejścia żyda -domokrążcę, że ten musiał
salwować się ucieczką. Był też bardzo zdolny. Łatwo uczył się w szkołach w
Przyborze, ale został z nich wypędzony, bo także tam poturbował jakiegoś
kolegę - Izraelitę. Jeszcze wiele razy musiał potem z woli swoich piewców,
antysemitów, gnębić wyznawców wyznania mojżeszowego. Dużo naopowiadano o
olśniewającej urodzie Ondraszka, którą czarował liczne dziewczyny i panie na
czele z hrabiną, Prażmową. To właśnie amory zaprowadziły go na zbójecką drogę.
Według większości twórców jego legendy, został bowiem ciężko poturbowany przez
siepaczy hrabiego, podjudzonego przez rozwścieczoną hrabinę, kiedy Ondraszek
odrzucił jej propozycje miłosne. Z samym rozpoczęciem zbójnikowania wiąże się
także wiele legend. Najbardziej rozpowszechniona jest opowieść o czarownicy
Lucy, alias Hacie, która cudownymi ziołami wyleczyła Ondraszka z ran, zadanych
mu przez ludzi hrabiego, a następnie
wyposażyła w cudowną ciupagę, której posiadanie czyniło go nieśmiertelnym, w
dwa pistolety, zabijające każdego, na kogo zostały skierowane oraz wiele
innych pożytecznych dla zbójnika rzeczy. Między innymi otrzymał nadprzyrodzoną
moc kładzenia pokotem wszystkich przeciwników jeśli tylko przewrócił dnem
pierwszą lepszą szklankę. Wszystkie te dary piekielnej baby Lucy nie były
bezinteresowne. W zamian musiał się Ondraszek zobowiązać, że nigdy nie będzie
się modlił, żegnał, myślał o Bogu ani oczywiście chodził do kościoła.
Ondraszek jednak przekpił piekielnicę. Zobowiązania dotrzymał - inaczej
musiałby umrzeć - ale równocześnie zaczął czynić dobro, używając cudownego
obszuka (ciupagi) i innych cudownych akcesoriów do czynienia dobra i karania
zła. Brał bogatym, dawał biednym, karał ciemiężców, pomagał nieszczęśliwym,
zaskarbiając sobie większość ludu. Choć sam nie śmiał się modlić, to modliły
się za niego tysiące biedaków ku ogromnemu niezadowoleniu czarownicy spod
Lysej Góry (tej beskidzkiej Lysej Góry, na której późniejszy zbójnik bacował).
Owo przypisanie zbójnikowi nadprzyrodzonych mocy wynikało po części z
przekonania, że normalny człowiek nic nie wskóra w walce z feudalną
zwierzchnością , a po części z niewątpliwych osiągnięć Ondraszka. Nalezalo do
nich skupienie na dlugi okres licznej, kilkudziesieciosobowej drużyny, z która
udało mu się nawet zdobyć warowny zamek w Lanckoronie. Niewątpliwym
osiągnięciem Ondraszka był także długi okres jego zbójnikowania. Co najmniej 5
lat. Rozpoczął przed sierpniem 1709 roku i "zabijał" aż do śmierci 1 kwietnia
1715. Inni sławni zbójnicy - Janosik, Klimczokowie - "wojowali" nie dłużej niż
rok. Wróćmy jednak do Ondraszka. Także jego śmierć weszła do legendy jako po
części wydarzenie nadprzyrodzone, ale panuje na ten temat całkowita zgodność
wszystkich biografów Ondraszka. Zbójnik uszczęśliwiony z powrotu do zdrowia
niejakiego Reznicka z Starzycza, którego był niechcący postrzelił podczas
polowania, zaprosił przyjaciół na gościnę do gospody. Tam został podczas
zabawy podstepnie zabity swoim cudownym obuszkiem przez Juraszka, który
złakomił się na nagrodę rozpisaną na glowę Ondraszka przez Cesarza. Żeby
zakończyć rzecz pogodniej, przytoczę jedną z zabawnych przygód naszego
rozbójnika: Ondraszek przechadzając się po cieszyńskim rynku, zauważył jak
jakaś zła przekupka ruga biednego staruszka, który ośmielił się poprosić ją o
jedno nadtłuczone jajko. Podszedł do straganu, zakupił od przekupki 3 jajka i
rozbił je do garnka staruszka, wpuszczając niepostrzeżenie z zawartością
każdego jajka na dno naczynia złotą monetę. Potem zaintrygowany co to dzwoni w
tym garnku stwierdził, że w każdym jajku był złoty dukat i gwałtownie zażądał
odsprzedania wszystkich jajek. Kobieta energicznie odmówiła i zaczęła sama
rozbijać swój towar. Wkrótce otoczył ją tłum gapiów, przyglądających się z
jaką narastającą furią przekupka niszczy ogromne kosze jajek, przemieniając
stragan w bajoro lepkiej mazi.
Fragmenty tekstu Jana Rusnoka "Ondraszek i inni zbojnicy" Kalendarz Beskidzki
1980.
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Miłość i przyjażń
Miłość i przyjażń
Za sześcioma górami, lasami i jeziorami stały dwa zamki warowne, tworząc
jednocześnie dwa odrębne królestwa (albo tak im się zdawało). W obu zamkach
kwitło życie towarzyskie, trunki przeróżne lały się strumieniem
przysłaniając to, co działo się poza obrębem warowni. Sprawiły one także, że
apetyty obu władców rosły, chcieli rozszerzyć swoje wpływy. Obaj mieli
rodziny. Jeden – dwie miłe dziewczynki (jedna nader roztropna), drugi –
śliczne dziewczęcie i chłopczyka. Były też królowe; wyniosła i żądna władzy
oraz piękna i łagodna. Nic nie zakłóciłoby życia w obu zamkach, gdyby na
drodze jednego z władców nie pojawiła się kobieta. Czym go urzekła? Trudno
mnie o tym sądzić, jestem tylko bajkopisarzem. Kobieta jak wszystkie inne.
Wyróżniało ją może z tłumu to, że wiodła życie wędrowca, zachodząc wszędzie
i przyglądając się życiu innych z wielką ciekawością. Nigdzie jednak nie
chciała pozostać dłużej, bo przecież tyle miejsc ciekawych było do
zobaczenia. Nie spotkała też takiego, w którym mogłaby się na dłużej
zatrzymać. Jeden z władców przyzwyczajony do łatwych zdobyczy, zdziwił się
niezmiernie, że napotyka opór i brak zainteresowania, (ale nie ma się, co
dziwić, był siusiumajtkiem). Nie znał kobiety i nie zamierzał jej poznawać,
chciał tylko realizacji swoich pragnień. Odrzucony, wcielił się w
inkwizytora. Żeby stłumić uczucie i usprawiedliwić swoje działanie, wmówił
sobie, że jest obrońca uciśnionych (jakby oni byli głupcami i sami nie
potrafili się obronić). Szalał, zapowiadał zemstę, a tymczasem jego warowny
zamek spłonął (a susza tego roku była taka, że słońce bezlitośnie wypalało
trawę). Żądza zemsty przysłania wszystko, odbiera rozsądek, ale on jeszcze
jest do uratowania. Gorzej, gdy straci się królestwo. Gdzie wtedy podzieje
się królowa i boguduchawinne królewiątka? Ale to już zmartwienie
inkwizytora. Smutne jest, gdy miłość taką formę przybiera. A gdzie przyjaźń?
Jest i ona, ukryta między wierszami tej opowieści.
P.S.1 Są jeszcze inne bajki, bo na szczęście dla kobiety-wędrowca,
inkwizytor miał nielojalnych pomocników, a może to kobieta miała jakiś
urok…..nie wiem. Podejrzewam tylko, że nie zdając sobie sprawy z tego, co
się w wokół niej dzieje, była przekonana, ze ma do czynienia tylko z
inkwizytorem.
P.S.2 Jak to z bajkami bywa, maja one czegoś uczyć. Może i ta stanie się
wskazówką i hamulcem dla innych. Najśmieszniejsze jednak jest to, że
inkwizytor także się pomylił. Ale jest tak zaślepiony zemstą, że chyba
nawet się nie domyśli, iż jego pomyłka była wskazówką do napisania tej bajki
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Katalonia za 500 euro?
Co do cen noclegów trudno mi odpowiedzieć. Będąc w Hiszpanii miałam zawsze
zarezerwowane wcześniej apartamenty lub miejsce na campingu.
W okolicach Girony polecam jeszcze odwiedzenie El Port de la Selva - cichej i
spokojnej osada rybacka położona nad bajeczną zatoką ( ok 50 od Girony ).
Oprócz barokowego kościoła nie ma tam, co prawda niczego godnego specjalnej
uwagi ale miasteczko jest urocze.
W górach, bezpośrednio nad El Port de la Selva. położony jest Pere de Rodes -
najsłynniejszy na Costa Brava klasztor benedyktynów. Jazda do klasztoru to
niezapomniane przeżycie. Na szczyt prowadzi bardzo kręta droga, a przez cały
czas przed oczami roztaczają się wspaniałe widoki na góry i morze. Również
ruiny klasztoru robią duże wrażenie. Nieopodal opactwa znajduje się
przedromański kościółek Santa Elena, pozostałość po wiejskiej osadzie, która
rozwinęła się w otoczeniu klasztoru. Powyżej klasztoru, na samym szczycie
górskim wznoszą się ruiny dawnego zamku San Salvador. Legenda głosi, że w
średniowieczu przechowywano tutaj Świętego Graala.
Jadąc w kierunku morza krętą i stromą górską drogą, przez niemal bezludną
okolicę i pozbawione roślinności wzgórza, docieramy do jednej z najładniejszych
miejscowości na Costa Brava, za jaką uchodzi Cadaques. To małe miasteczko robi
imponujące wrażenie: położone jest na stromym zboczu górskim, nad zatoką,
której woda uderza niezwykłym błękitem. Nie ma tam wysokich budynków
zakłócających piękno zupełnie białych małych domków, ustawionych niemal jeden
nad drugim.
Warto też odwiedzić Empuries - największą na terenie Hiszpanii osadą grecko-
rzymską. Na terenie ruin znajduje się muzeum archeologiczne, a w nim: rzeźby,
mozaiki, biżuteria, broń, narzędzia oraz inne przedmioty codziennego użytku
odkopane w ruinach.
Można też wpaść do położonego ok. 20 km og Girony Torroella de Montgri leżacego
u stóp wielkiego XIII-wiecznego zamku otoczonego warownymi murami. Miasteczko
swój średniowieczny wygląd zawdzięcza wąskim uliczkom, pięknym kamieniczkom
oraz XIV-wiecznemu kościołowi. Zaznaczam jednak, ze nie jest ono tak urocze,
jak Pals.
Na leżącej obok miasta wysokiej na 300 m n.p.m. górze Montgri pod koniec XIII
wieku król Aragonii i Katalonii Jakub II, który wybrał sobie Torroellę na
siedzibę, zarządził budowę zamku warownego dla ochrony przed rozbójniczymi
hrabiami Empuries.
Nie zachęcam natomiast do odwiedzania Figueres. Miasto raczej nikogo nie
zachwyci: brudne przedmieścia, duży ruch samochodowy i monotonna zabudowa.
Jedyny ciekawy obiekt to górująca nad miastem forteca, ale tereny te należą do
wojska i nie są udostępnione do zwiedzania. Można jedynie pospacerować wokół
murów.
Do Wojtka: Niestety nie lecę ani 14 czerwca, ani nawet w tym roku. Byłam w tych
okolicach we wrzesniu ubiegłego roku.
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: sprawozdanie z 3,5 dni
No to wczoraj odwalilismy kolejny uniwersytet. Tym razem nieprywatny, tylko
stanowy. Szkolnictwo publiczne dzieli sie w Ameryce na stanowe i miejskie. W
zaleznosci skad pochodza subwencje, ale nie tylko stad sa pieniadze.
Uniwersytet, o ktorym napisze nazywa sie Stony Brook University, polozony jest
na wyspie Long Island (ja tez mieszkam na tej wyspie, ale naleze do miasta NY)
w odleglosci autostrada 62 mil od miasta. Dojazd do uniwersytetu byl dokladnie
taki sam jak do jakiegolwiek miejsca na Long Island . Njpierw jedna z licznych
autostrad wzdluc wyspy, pozniej zjazd (62 exit z LIE) i 10 mil drogi w
zielonosciach, zdala porozrzucanych pieknych domach, lub z rzadka jakis
budynkow publicznych. Tak jest tam wszedzie - jednakowo i....nudno. No, ale
ludzie kochaja tam mieszkac. No to skrecilismy na ogromny campus rozrzucony
pieknie i cywilizacyjnie w lesnym obszarze na powierzcni 1100 akrow. Nie mam
zdrowia przeliczac na km kw, ale jest to olbrzymiaste, z poruszaniem sie po
terenie autobusami. Na tablicy z mapa pogladowa bylo duzo terenow na zielono,
czyli lasow. Szybko dodalam, o, bedziesz mogl chodzic tutaj na grzyby. Tura
byla zaplanowana, jak poprzednio - rodzice, czy rodzic z dzieckiem. Pogadanka,
a potem zwiedzanie. Szczerze? W porownaniu z tymi bluszczowymi szkolami, to tu
jest nowoczesnie, funkcjonalnie, wszak szkola powstala dopiero 1957r. I chociaz
jest stanowa zapoczatkowal ja pan o nazwisku Ward Merville - biznesmen i
filantrop, ktory przekazal swoja ziemie, azeby zalozono tutaj wyzsza szkole.
Rozbudowa poszla pieknie, obecnie studiuje tu 22 tys. studentow. Nie tylko
stan placi za szkole., funadacja im. ofiarodawcy dysponuje obecnie 120mil dol.
Najwieksze wrazenie zrobil na nas budynek - taki futurystyczny - wybudowany
dzieki donacji pana o nazwisku Charles Wang - jest to cos jak jakas
instalacja, stal, kamien, marmur, przeswietlone sciany i sufity, woda w
postaci fontan, prostokatnych basenow, plynaca z ust dalekowschodnich
maszkaronow. Na zewnatrz las bambusowy, jeziorko, nowoczesne pomosty itd.
Najbardziej oszolomila nas toaleta. Po wymieniu opisow, jednakowa damska i
meska. Zaledwie 3 czy 4 oczka, ale dlugosci z 25 metrow. Las bambusowy na
skalisto piaskowym podlozu, jakies kwietne krzaki. Szkoda, ze nie zwiedzilismy
pozostalych. Duzy food court z najrozniejszymi kuchniami jak chinska,
japonska, tajska, wietnamska mial czynne tylko dwa bufety, w tym hinduski,
wiec tak sie tez posililismy. A potem jeszcze stosowna wystawa - origami.
Pobudowane cale osady warowne, zamki, wszystko zaludnione. Najbardziej
podobalay mi sie jednak origamowe ikebany. Cos cudnego. Tworcami tych cudeniek
jest para rosyjskich psychologow, ktorzy od lat mieszkaja w Kanadzie i prowadza
kursy origami, stosuja w terapi.
Budynki uczelniane jasne, nowoczesne, przestronne. Osobny budynek stanowi
teatr na tysiac miejsc, z licznymi salami cwiczeniowo - aktywizujacymi.
Oczywiscie nie zabraklo bardzo nowoczesnego budynku hali sportowej. Juz sobie
zapomnialam na ile miejsc w razie czego jest widownia. W podziemiach hali sa za
darmo rozne sale i urzadzenia jak sie chce pocwiczyc dla zdrowia, czy
urody...Obok stadion na 10 tysiecy widzow i najrozniejsze boiska. Pokoje
akademickie dwuosobowe - duze, dwa lozka, dwa biurka, dwie ogromiaste szafy
wnekowe, podlaczenia do inernetu, kablowki i co tam jeszcze dzisiaj potrzeba 6
punktow lazienkowych na 30 studentow. Akademiki koedukacyjne, ale ze wzgledu
na te lazienki na kazdym pietrze mieszka jedna plec. Na kazdym pietrze
swietlice z jakimis bilardami, ping - pongami, salki do uczenia sie spotkan.
Jak wszedzie na campusach wiele imprez, wystepow, oprowadzajace dziewczyny
podawaly jak niskie ceny sa na taki, czy inny koncert. Moj Olafek na poczatku
zastanawial sie, jak mozna tu zyc bez dostepu do miasta. Okazuje sie, ze miasto
jest, w podziemiach glownego budynku, sklepy z towarami najwazniejszymi,
ksiegarnia, fast foody czy tp. Jest tez osobno szpital. Jesli chodzi o
wyzywienie, to kazdy z 6 podkampusow ma swoja stolowka i inne punkty. Studenci
dostaja karte debetowa na sume 1400$, ale juz nie wiem czy na semestr, czy na
rok (musialabym sie zastanowic, ktore jest realne) i moga stolowac sie nie
tylko w tej stolowce, ale we wszystkich innych punktach na terenie uniwerytetu.
Poniewaz na nogach to juz w takiej okolicy nigdzie sie nie dojdzie od stacji
kolejowej jest dla studentow darmowy autobus, a jesli w nocy gdzies sie
zablaka, to moze zadzwonic po podwiezienie i go przywioza. Mam nadzieje, ze to
juz za oplata. Przez dwa pierwsze lata student nie moze miec auta na campusie,
potem juz moze i moze parkowac na ktoryms z parkingow. Itp., itd. Dla mnie to
byly wspanialosci. Zawsze wiedzialam, ze wszytkie campusy w Ameryce sa piekne,
zwiedzalam przed laty inny w w stolicy stanu NY - Albany. Podzielony na trzy
czesci jedna w stylu starodownym, (a co to za styl?), druga wielce wspolczesna.
Cudenko. W miescie NY moje dzieci chodzily tez do porzadnie zbudowanych szkol.
W collegu mojego syna jest znana w calym miescie sala widowiskowa, odbywaja sie
tu konwencje, teatry, tu przegral Kasparow z komputerem.
Wiec chodzac sobie po tym Stony Brook nie pytalam Olafka, czy mu sie podoba,
zeby go nie denerwowac, tylko sobie myslalam, jak ubogie jest polskie
szkolnictwo wyzsze. Gdzie takie wspaniale campusy. I druga mysl, ze dlaczego
wszyscy jednym tchem wymieniajac co jest zle w Ameryce wymieniaja tez, jak
drogie jest szkolnictwo. Wiec ten uniwersytet dla mieszkancow stanu NY kosztuje
w calosci 14 tys. dolarow na rok. W tym nauka przecietnie 4 tys., nie ma
obowiazku mieszkania w akademikach (chociaz jest to zalecane), to wtedy nie
dochodza oplaty za akademik i wyzywienie. Studenci spoza stanu NY placa ok. 20
tys. Oczywiscie tutaj tez jest caly system stypendialny, pozyczek, a prace
ktora pomaga znalezc specjalna komorka nie jest trudno znalezc. Wiec tylko
troche dobrej woli i determinacji. Zreszta zapomnialam, ze moj syn wyuczyl sie
za darmo, bo mieszkal ze mna, a przyznawana mu pomoc nawet przewyzszala oplate
za miejski college.
A jaki poziom ma to Stony Brook? Mieszca sie w jakis rankingach, skoro sie tym
chwala, tzn, nie jest zle. Po latach pracy na prestizowych uczelniach
Zachodniego Wybrzeza pracowal tu Jan Kott - polski slynny krytyk teatralny, a
kilka lat temu dostala doktorat byla premier Anglii. No, to o niczym nie
swiadczy , Lepper ma wiele doktoratow z najrozniejszych uczelni. Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: ...A to początek
...A to początek
Czy ludzie ulegną ponownie konsumpcjonizmowi ??? ...i
rozbluźnią..przesadnie..
Czy media zesłają nam choć troche Stadiony nawróceń
czy może nagłośnią w szale nieodpowiedzialności kolejne próżne gnidy ??
"Czarne zguby" w serialach, "czcze ostrzeżenia" w zepsutych publicystach,
reportarzach o niczym opłacanym...nagminnie...
PRASO pospolita, przede wszystkim TVP KRRITersa ,
Radyjko nasze lokalne niepozwól...
NieKochani, zapomniani !!!! Poznajcie Stadion...czymże to współczesne miano
(w Brazylii piłka to nieoficjalnie jawna religia).
U nas Stadion może stać się cząstką teologii. Postaraliśmy się to opisać -
zopiniować-
-przenieść w rzeczywistość. Q pokrzepieniu codzienności.
Ofiarujcie zadość treści umarłego rodaka po swojemu. . .
Niech nie przygasa akt słownego kontaktu w nastroju dziękczynienia..
Wszak pamięć wokół idei nastała -
modła innowacyjnego instrumentarium S t a d i o n
{
Stadion, przełamując wątpliwości stereotypowego myślenia
to pomnik upamiętniający społeczeństwo, jakiś teren,
to w skrócie historia, to świadectwo pokolenia cywilizacji na ziem ii.
Godnym stadionem zmieniano oblicza tudzież wzmacniano odwage obywateli
(nieznane nikomu miejsca dostawały się do świadomości powszechnej)
stając się ze słabnącego elementu wyróżniającym ogniwem...
Stadiony będą po części porównywalną miarą zdrowia środowiska, jak niegdyś
były
ukoronowaniem ich witalności i zdolności talentów.
Tak jak był wizytówką prymitywnej edukacji ,
Stadion jest jakimś horyzontem na przyszłość (już nie prostackim cieniem)
czyli zachowany Stadion oddaje czas wzajemnych relacji sfer politycznych...
W starożytności i średniowieczu warowne zamki były jeszcze zapiskiem
królestw,
tak w nowożytności
coraz bardziej dojrzałość człowieka uwiecznia się właśnie stadionem.
Proporcjonalnie do swojej wartości
zostawiają je w spuściźnie czołowi radni , wielcy prezydenci , burmistrzowie
i nadal będą gminy i najmniejsze wioski choćby skromnym kameralnym
stadionikiem.
(prekursorem tych obiektów była Wielka-Brytania,
dziś powoli do Europy dołączają Stany Zjednoczone i całe
kontynenty -Australia itd)
Stadion dogłębnie reasumując to nie jest jednak grobowiec,
czy inny wymysł naszej wyobraźni.
Całkowicie stadiony są czymś co konkretnie służy ludziom,
aby przypominać ich tożsamość
[przynależność], wyzwalając przekonanie wolności i patriotyzmu.
(słuszność obrony tejże sprawy - suwerenności |niezależności )
Oczywiście pusty stadion to tylko stadion...dla celów rekreacyjnych
(odpoczynku, wytchnienia , rozrywki).
Zaś pełny stadion to czerpak entuzjazmu ludzi oraz źródło radosnych emocji.
To również czasem smutek , który jest okazją do refleksji
i szansą poszukiwań rozwoju (oraz szerszych zastosowań posiadanych
specjalizacji),
odnajdywania nowego priorytetu (braków),
ale w rezultacie zbilansowania to coś pozytywnego.
Legendarnymi już Stadionami zachwycają się obecnie
nie tylko dziennikarze komentujący towarzyskie sparingi i sprawozdawcy
mistrzostw...
Na wyposażonych Stadionach wygłasza się ceremonialne msze święte,
uroczyście koncertują muzycy, mają charytatywne wystawy plastycy,
obrzędują festyny ..
Posiadanie stadionów (uprzywilejowany dostęp do nich),
w których obradują zarządy klubu, zmierza do prosperującej firmy,
a władanie tą państwową nieruchomością staje się prestiżem.
Inwestycja w Stadion może być tak intratna jak inwestycja w autostrady.
Każdy sponsoring funkcjonalnego Stadionu to znakomita reklama.
Porządny Stadion to dzieło jakże często odwiedzane przez wycieczki
turystyczne.
Chociaż kiedyś kojarzył się w Polsce z zaniedbaniem ustroju PRL i
chuligaństwem,
za granicą kraju menedżerowie Stadionów nie muszą obawiać się o
bezpieczeństwo
(dzięki monitoringu i wyrastaniu młodych z tak skontrolowanych zamieszek).
Ta symboliczna bryła - najprościej wyjaśniając wyrażenie STADIONU,
to teren sportowy z kompleksem urządzeń do przeprowadzania zawodów,
szczególnie w piłce nożnej, a wraz z trawiastą murawą przydatny także do
rozgrywania golfa, specyficznie otoczony trybunami dla widzów
(w ten sposób relaksujących się).
Żywa publiczność gromadząca się nań
jako nie tylko świadkowie wydarzeń, ale uczestnicy to _Kibice_
<kibice w miare sprawiedliwi: w jednym klubie równi sobie i bez podziałów
płci>.
Nie da się metodycznie zbadać wpływu dopingu kibiców na artyzm grających...
Pewne jest, że czysta forma fizyczna sportowców
zależy od przygotowania kondycyjnego i sprawności ogólnej ,
za to realizacja tego wydajniej sprawdza się, gdy psychika jest w stanie
euforii.
Potencjalnie taki efekt skutkuje podczas atmosfery tworzonej przez kibiców,
w klimacie jedności w drodze do zwycięstwa , "wrzawy" ,
i jeszcze raz pojednania "w zgraniu przyglądania się"
wynikającego z zamiłowania do tych spraw i jego rzeczy-stadionu.
Jakkolwiek to rozumieć albo się czuje aktywnych kibiców
albo tylko pasywnie widzi biernych obserwatorów.
Stadion piłkarski jest siedzibą kibiców, miejscem spotkań-meczy
i określa metafizyczne zmaganie rywalizujących zespołów.
Stadion to też boisko dla lekkoatletów , futbolistów , rugbistów,
bejsbolistów itp.
Samo słowo stadion w językach świata brzmi podobnie: Stadio, stadium...
Oznacza to identycznie...pewną architektoniczną arenę (miejsce igrzysk),
niczym amfiteatr spektakli , gdzie odbywają się widowiska,
których celem jest niesienie mieszkańcom miast i miejscowości
w pewnym sensie wiary współpracy i nadziei w tym przetrwaniu.
Wyjątkowo...
historycznie po staro grecku 1 STADION to miara długości =160-193 m (zwykle
192 m).
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Strona 2 z 2 • Znaleziono 81 wypowiedzi • 1, 2