zaniżone poczucie własnej wartości
Katalog znalezionych frazWidzisz odpowiedzi znalezione dla frazy: zaniżone poczucie własnej wartości
Temat: Jak uspokoić rozszalałą kobietę??
I tak na koniec...przeczytaj chłopie to co napisałeś jeszcze raz.Na
spokojnie i od początku.
Żona mnie poniżała...Ty masz ją też w wielkiej pogardzie.Z pogardą
mówiesz o jej wykształceniu, pozycji społecznej.Rozmawiałeś na jej
temat ze wszystkimi jej bliskimi...wyliczyłes całą
listę.Zdradziłeś.Wiesz czemu? Ty chiałeś ją ukarać i pokazać że dla
kogoś jesteś kimś. Liczyłeś, że ona to też zauważy. I się
przeliczyłeś.Być może naprawdę Cię nie kochała, być może naprawdę
miała Cię za nic, być może nie toleruje zdrady.Nie ma to żadnego
znaczenia.
Gdybyś czuł miłość do tej drugiej kobiety, to to uczucie dałoby
Tobie poczucie bezpieczeństwa.Na tyle, aby nie patrzeć na kasę,
tylko odejść i zacząć wszystko na nowo u boku kochanej kobiety.Ale
Ty walczysz.
Doskonale wiesz że jeśli Twoja żona popełnia czyny karalne, możesz
to Ty, lub Twoja kobieta zgłosić na policję.Nękanie, znęcanie się
psychiczne, oszczerstwa.Zrób to.
A Ty wchodzisz na forum żeby Ci ktoś napisął że jesteś fajny, żona
be....czyli ciąg dalszy swoich kompleksów.
Boję się ludzi mających kompleksy, zanizone poczucie własnej
wartości....i to moje osobiste schizy.Mają zaburzone widzenie
rzeczywistości.Skrzywione. Walczą...nie o konkretną rzecz...zawsze
walczą o siebie.Nie odpuszczają nigdy.
Życie nie jest cudowne, a ludzie zazwyczaj nie rozbią tego co my
chcemy. Angażując rodzinę w rozwiązywaniu waszych problemów dałeś
jej te same prawa.A rodzina kochanki, czy ona sama?
To duża dziewczynka...powinna sobie poradzić sama.Sa na to sposoby i
paragrafy.Wchodząc w układ z żonatym mężczyną...wolna
wola....musiała się liczyć z konsekwencjami...rozszalała żona.Chyba
że tym razem trafiłeś na spolegliwą postaw-ją-a-będzie-stała.To
rzeczywiście może się wam udać.Bo Ty nie potrafisz się postawić i
nakreslić żadnych granic.Trwasz i zbierasz w sobie żal i
ból.Pomyliło Ci się poczucie odpowiedzialnosci z wygodnictwem i
tchórzostwem.A gdy się gdzieś zaczepiłeś...odpływasz.Wsółczuję
Ci.Tego jak żyłeś.
Nie pochwalam zachowania Twojej żony.Nikt nie pochwala.Ale je
rozumiem.
I piszę Ci to ze wszystkimi swoimi schizami.Żony którą mąż
lekcewarzył o odpychał przez kilkanaście lat.Żony która wpadła w
ramiona innego..takiego co docenił.I kochanki takiego, którego
poniżano.Moja perspektywa jest więc dość szeroka, a schizy
wielowymiarowe:)))
Posprzątaj po sobie.I zrozum błędy które popełniłeś...Bo tylko wtedy
następnym razem może być lepiej.
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: sex...
Tri. Ja miewam zanizone poczucie wlasnej wartosci, ale nadal pozostaje kims. Kogos=rowniez mnie.
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: panowie, czego sie boicie?
nie
wszystko zależy od tego, co masz w głowie stuarciku...tak, ja Cię tak nazwałam;D
jeśli brzydal bedzie miał zaniżone poczucie własnej wartości nic nie osiągnie...podobnie jak ktoś piękny
nie opakowanie stanowi o wartości danego produktu
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: pierwsze wrażenie...
Kto sprawił, że masz tak zaniżone poczucie własnej wartości?
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Borderline
a ja też znalazłam sporo zachowań charakterystycznych dla tego zaburzenia u siebie
nadmierne emocje w jednych momentach i brak uczuć w innych,chroniczne uczucie
pustki wewnętrznej i znudzenia; impulsywność ,tendencja do działań
samo-destrukcyjnych; złość, agresja, skłonność do krytykowania, atakowania
werbalnego i obwiniania innych; problem z utrzymywaniem bliskich relacji pełne
niestosownego zachowania, prowokacji, testowania limitu cierpliwości drugiej
strony, charakteryzujące się przechodzeniem pomiędzy ekstremami (lgnienia do
drugiej osoby i jej odpychania); wymagający – wobec siebie i innych.
bardzo intensywnie nasilone u mnie "Z wewnętrznym bólem radzą sobie wyładowując
złość na 2 sposoby: zachowaniami acting-in i/lub acting-out. Acting-in to
zachowania przeważające u osób z zaniżonym poczuciem własnej wartości i polegają
na kierowaniu agresji do siebie – ma miejsce gdy samo-uszkadzają się, nadużywają
środków odurzających, objadają się, wyrażają uczucia nienawiści do siebie,
sabotują swoje wysiłki, angażują się emocjonalnie w osobach, które są
niedostępne. Acting-out to agresja skierowana w innych – winienie bliskich za
ich problemy; krytykowanie, czynienie niesprawiedliwych, przesadzonych zarzutów,
atakowanie werbalne." i co dziwne oba rodzaje agresji choć zdecydanie częściej
pierwszy.
Są nadwrażliwi na krytykę i niezrozumienie. Mają kiepskie poczucie czasu, słabą
pamięć do detali (twarzy, num. tel., dat, ulic, etc.) i chronologii wydarzeń;
Kwestionują wszelkie dobro jakie doświadczają, koncentrując się na negatywnych
aspektach – z doświadczenia wiedzą, że negatywne strony są zwykle "pewniejsze".
Mają "filtr mentalny" na dobre wspomnienia – lepiej pamiętają te złe.
Komplementy do nich nie trafiają – nie wierzą w ich prawdziwość lub tłumaczą
sobie, że dana osoba tylko próbuje ich pocieszać lub kiepsko ich zna, więc ta
opinia jest nic nie warta. Negatywne opinie dochodzą do ich świadomości znacznie
łatwiej – ich nie mogą zbić wytłumaczeniem, że ktoś próbuje ich pocieszać.
a nakoniec depresja i myśli samobójcze - na szczęście to chwilowo mam za soba
ale jest w tym coś że przkaźniki neurohormonaklne odpowiedzialne za poczucie
szczęścia u mnie nie działaja niestety jak trzeba Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Witam Wszystkich,od 25 lat borykam sie z trich ..
Przepraszam, nie mialam zbyt wiele czasu przez kilka ostatnich dni
wiec dopiero dzisiaj odpisuje.
Magdo jestem pewna ze Mja do ciebie nie ma zadnego zarzutu.
ja przynajmniej nie widze nic niestosownego w twojej wypowiedzi do
niej, ani pierwszej ani drugiej.
Mja jest na pewno zachlysnieta tonem moich wypowiedzi,
z pewnoscia ani nie w smak jej przyjac do wiadomosci ani moze nawet
NIE CHCE przyjac do wiadmomosci ze wcale dobrze nie robi namawiajac
(namawiajac?! zmuszajac!!) corke do terapii w momencie kiedy ta nie
jest na to gotowa,
nie chce przyjac do wiadomosci ze jako matka powinna zaakceptowac
swoja corke taka jaka jest i taka ja wspierac a nie dostawac wrecz
swira na punkcie jej wlosow (lub raczej ich braku),
bo takim postepowaniem daje jej tylko do zrozumienia ze bez wlosow
corka jest nic nie warta lub malo warta a to jest
NIEPRAWDA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! a w jej zyciu najwazniejsze
sa wlosy, wlosy wlosy wlosy wlosy wlosy wlosy wlosy, wlosy wlosy
wlosy wlosy wlosy wlosy wlosy, wlosy wlosy wlosy wlosy wlosy wlosy
jezus chrystus!!!
Hjarta ty masz racje nie powinam byc taka nieprzyjemna i agresywna
ale po prostu nie mam juz cierpliwosci do tej kobiety.
Od poczatku kiedy tu przyszla staralam sie jej wytlumaczyc ze wy
z wasza choroba macie wystarczajaco skrzywiony poglad na samych
siebie i zanizone poczucie wlasnej wartosci przez te chorobe,
ze nie potrzebujecie zeby jeszcze ktos wam go 'z zewnatrz' niszczyl,
a tym bardziej DZIECKU wlasna MATKA!!!
A ta nie, biadoli i biadoli "a jak ona okropnie wyglada, okropnie
wyglada" - Boze, jak matka moze tak mowic o swoim dziecku?! przeciez
to chore dziecko!! ona powinna kazdego kijem pogonic kto sie osmieli
zwrocic uwage jej dziecku, ja przytulic powiedziec ze TAKA jest
piekna, a ta.. eh.
i jeszcze mi tu wyjezdza z "wartosciowym czlonekiem spoleczenstwa".
pewnie jeszcze trzeba miec nowy samochod i dacze nad morzem zeby
jakos sie prezentowac, co?
sorry ale nie moge tej kobiety.
Minnie
ps. malo tego, jesli jej corka zadecyduje ze ma ochote cale zycie
wyrywac to jest jej wybor, a dobra matka taki wybor zaakceptuje i
pomoze w takiej sytuacji. bo to jest CHOROBA.
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: nie radzę sobie z zazdrością...
Ale to nie ma nic wspólnego z wątkiem? Ann nie ma teraz depresji, ma
faceta i jest chyba szczęśliwa. A z zazdrością spowodowaną może
zaniżonym poczuciem własnej wartości na pewno nie powinna radzić
sobie, zamulając się dodatkowymi lekami. Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Jestem dumny z Anety K.
anetka
ja tam uwazam ,że ta Anetka całkiem do rzeczy i cały czas kręcę głową co to
znaczy zaniżone poczucie własnej wartości , żeby tak z lepperem i łyżwińskim ...
boshhhe Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Ronal
chłopczyku albo masz zaniżone poczucie własnej wartości albo nie spełniasz
oczekiwań żony w sypialni, zostaje jeszcze jedno wyjście. jesteś tym którego
właśnie dymali w dupę bo się dawał i teraz zwolnili i jest bardzo wściekły Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Tłumy chciały zrobić sobie tatuaże
Tłumy chciały zrobić sobie tatuaże
tatuaze sa dla narcyzow, albo ludzi o zanizonym poczuciu wlasnej
wartosci, zaburzonej tozsamosci szpanerow i ludzi bez charakteru. to
kicz w sztuce i ogolnie wiejski obciach Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: praca w Warszawie jest!!!!!!!!!
Rozwoj osobisty, motywacja a sprawa polska.
Jasne, wszystkie pomyje na tych co mimo wyksztalcenia, ciezkiej pracy na
politechnice dniami i nocami nie chca zmywac po barach i sprzatac kibli!!
Ale leniuchy, jak moga nawet myslec, ze zasluguja na cos lepszego!!!
Ludzie, nie dajcie sie zwariowac. Dlaczego nikt sie nawet nie zajaknie o
zaintersowaniach, motywacji, rozwoju zawodowym i osobistym, zdobywaniu
doswiadczenia w swojej branzy?? Przeciez jezeli absolwent politechniki sprzata
po barach, to po paru latach takiej pracy nadal nie ma doswiadczenia w swoim
zawodzie, malo tego, wypadnie z gry, bo bedzie coraz starszy i coraz dalej po
studiach, wiec jego studia beda mialy coraz mniejsze znaczenie. Przeciez po to
sie uczymy, zeby nie tluc kamieni na drodze i sprzatac kibli. Co innego prace
sezonowe, na studiach, jak ktos ma czas, czy akurat jest na wakacjach. Super.
Jak najbardziej. Zadna praca nie hanbi. Ale sa granice.
Mieszkam na zachodzie i kazdy kto sie szanuje a skonczyl konkretne i praktyczne
studia, jakie czesto oferuje politechnika, nigdy z dyplomem za sprzatanie sie
nie wezmie. Fakt, ze tutejsze uczelnie steruja limitami mijesc (im mniej
potrzeba danych specjalistow tym mniej studentow sie przyjmuje) i sluza
absolwentom rada, przygotowuja do znalezienia sie na rynku pracy, a nawet
oferuja konkretna pomoc.
Opowiadania o jakichs Australijkach po studiach, co sprzataja z radosci mozna
wlozyc miedzy bajki. Pewnie ta Australijka skonczyla jakies studia
niepraktyczne i niekonkretne, po ktorych nie wiadomo co robic, albo miala
zanizone poczucie wlasnej wartosci. Raczej to drugie.
Wiadomo, ze kryzys na rynku pracy itp, ale ludzie z odrobina szacunku dla
siebie - nie paprajcie sobie cv byle czym, no chyba ze inaczej przyjdzie wam
umrzec z glodu. Ale wtedy to sila wyzsza.
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: 3 lo Gdynia
Zosiu!
Sama przeciez napisałaś, że prosisz o radę, bo nie wiesz na co się zdecydować.
Otrzymałaś radę od lolo, a teraz piszesz, że już po ptakach, ..
Hormony widać działaja i dlatego jestes jeszcze taka niedojrzała emocjonalnie.
Wbrew Twemu przekonaniu anoreksja i bulimia, to choroby o głebokim podłozu
psychiczny, a wygląd osób które na nie cierpią, to sprawa wtórna.
Chorują zaś na te przypadłości osoby bardzo wrażliwe, które mają zaniżone
poczucie własnej wartości. W szkole, w której trwa wyścig szczurów, w której
liczą się tylko najlepsi ( a jest ich zaledwie garstka, jak w każdej
społeczności...), wielu wrażliwców - poddanych presji nauczycieli, ambitnych
rodziców i rówieśników - popada w konflikt z samymi sobą.Leki uspokajające i
dopalacze, to ich remedium na prawdziwe lub domniemane problemy...
Nie bagatelizuj tych sygnałów. Chyba, że jestes twarda i cholernie ambitna,
rozpychająca się łokciami, odwazna i twarda. Jeśli tak, to 3lo jest własnie dla
Ciebie. Powodzenia!
Gość portalu: zosia napisał(a):
> Gość portalu: lolo napisał(a):
>
> > Na pewno zdrowsza atmosfera i bbbbardzo ciekawy program ma I Akademickie L
> .O.
> >
> > w Orłowie, przy ul. Folwarcznej. W dodatku znajduje się w starym pałacyku,
> > więc ma wyjątkowy klimat.
>
> Już za późno na wybieranie innej szkoły, bo podania już dawno złożone.
>
>
> Odsiew totalny na wejściu, żeby śrubować poziom i zdobywać punkty w
> > rankingach. Za wszeląa cenę, nawet za cenę stresów, frustracji, anoreksji,
> > bulimii i tp.
>
>
> Nie bardzo rozumiem, jaki związek ma zdobywanie punktów w rankingach z
anoreksj
> ą
> i bulimią? Nie wiedziałam, że wygląd uczniów jest brany pod uwagę ;)
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Posłanka Anna Fotyga w akcji
Ilekroc ja widze na wizji zauwazam, ze stara sie chowac za mezczyznami lub gra
obok nich role "poor little thing" - ma chyba dziewczyna zanizone poczucie
wlasnej wartosci, aczkolwiek slyszalem skadinad ze zdolna i dobrze
wyksztacona ... Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Co to za typ ??
Kristy,
powiem delikatnie: masz zaniżóne poczucie wlasnej wartości.Popracuj nad
sobą,nie marnuj sobie życia.Daruj sobie te portale i czaty...to tyle.Dalej już
musialabym dosadniej,ale chyba nie potrzebnie.pa:) Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: grzebac sie czy nie...
poterzebny terapeuta, zdecydowanie
Wątek został założony przez typową osobowość neyrotyczną.
Ocena partnera jako osoby z syndromem DDA przyszła autorce bardzo łatwo, bo
najlatwiej jest wystawić człowiekowi etykiete, oceniając go przez pryzmat jego
przeszłości rodzinnej. Ale.. nie wiem, czy autorce wiadomo, że osoby z
syndromem DDA często pakują sie w nieprzemyślane związki bez większych uczuć,
bardzo szybko deklarując sie lub podświadomie marząc o szybkich deklaracjach
drugiej striny. Syndromm DDA jest często u tych ludzi poważnym kompleksem- np.
jestem DDA, więc powinienem/powinnam cieszyć sie, że kogoś takiego jak ja w
ogóle ktokolwiek chce, cechuje je zaniżone poczucie własnej wartości.
Skoro partner autorki nie składa deklaracji , a wręcz wymiguje sie od nich,
oznacza, że nie jest pwny swoich uczuć i nei jest pewny tego, że chce spędzić z
autorką życie. A Paracetam.ol jest na tyle wredna (patrz w poście o adminach
DRAKULA), że stara sie w perfidny sposób wykorzystać jego sytuację rodzinną. Bo
przecież jak to możliwe, że on, z rodziny skażonej alkoholem może wogóle
wybrzydzac i nie składac ksiezniczce deklaracji.
Problem wymagajacy terapeuty ma autorka, nie jej partner. Autorka jest typowa
osobowoscia neurotyczna z lękiem podstawowym. Wykreowała sobie wyidealizowany
obraz samej siebie, bardzo nierealistyczny kosztem tego człowieka (ktory z
pewnoscia nie ma syndromu DDA).
1. Naurotyczna potrzeba uczucia i uznania
2. naeurotyczna potrzeba partnera
3. potrzeba zamykania sie w granicach- autorka potrzebuje kogokolwiek, kto
poświeci jej uwage, a od osoby z wyimaginowanym syndromem DDA myślała, że może
sie spodziewac pełnego oddania, pomimo, że i tak nie byłaby do konca szcześliwa
(na bezrybiu i rak ryba)
4. Neutotyczna potrzeba władzy- czytaj kontroli, bo to taki typ
5. Neurotyczna potrzeba wykorzystywania innych (wampir energetyczny-
wspominalam)
6. Neurotyczna potrzeba prestiżu- trudno ocenic, ale na pewno czytajac posty
paracetam.pl
7. Neurotyczna potrzeba podziwu własnej osoby- autorka od człowieka z syndromem
DDA mogłaby tego oczekiwać
Pozpstałe trudno ocenic
Ale to nie ten facet ma problem Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: matka mojego faceta
laurka nie wierz w takie głupoty o Twoim zaniżonym poczuciu własnej wartości
po prostu są na świecie ludzie źli, bezwzględni i tyle
do Ciebie należy wybór czy będziesz takie zło wzmacniać np poprzez nienawiść do
nich. Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Strach, dzieciństwo, objawy DDA bez alkoholu?
Strach, dzieciństwo, objawy DDA bez alkoholu?
Nie potrafię dokładnie opisać lęków, których doswiadczam. Może
zaznaczę najwazniejsze rzeczy. Mam ustabilizowaną sytuację życiową -
dobre relacje z mężem i dziećmi, pracę, materialnie/finansowo stoję
ok. Każdy może powiedzieć - super. I bedzie miał rację. Mąż
rozsądny, odpowiedzialny, zaangażowany w obowiązki domowe i
wychowywanie dzieci. Dzieci małe, ale samodzielne, wesołe. Praca
satysfakcjonujaca. Ale... bywam wredna. Wredna do bólu, koszmarna,
upierdliwa, agresywna. Tylko w stosunku do męża. Dlaczego? Przenoszę
na niego lęki z dzieciństwa. Miałam matkę strasznie despotyczną.
Była wymagająca, surowa i chłodna. Kontrolowała wszystko aż do
czasu, gdy wyprowadziłam się z domu i powiedziałam "dość!". Mam
swoje życie, swój dom, a ciężar dzieciństwa do dziś czuję. Mam
mnóstwo objawów DDA, chociaż nie było w moim dzieciństwie alkoholu.
Dlaczego? Chcę kontrolować wszystko (paradoksalnie, swoich fobii nie
przenoszę na dzieci!). Dostaję dosłownie drgawek i przyspieszonego
bicia serca, gdy np. mój mąż wypije więcej alkoholu (sytuacja taka
ma miejsce góra kilka razy w roku, nie jest agresywny, rano wstaje
normalnie, nie zapomina o obowiązkach, zachowuje się
normalnie).Potrafię zadzwonić do niego kilka razy dziennie. Jeśli
jest na jakiejś imprezie z pracy, potrafię zadzwonić 40 razy. Nie
znosze, gdy nie wiem, kto do niego dzwoni. Prowokuję go, by się na
mnie obruszył (np. przyjechał do nas jego przyjaciel, postawił jakiś
tam markowy alkohol, bo nie widzieliśmy się szmat czasu, świętował 2
bardzo dużę sukcesy zawodowe; usiedliśmy przy miłej rozmowie i przy
stole ok20. byłam zmęczona, ale nie pijana, absolutnie. Po 22
poszłam spać. Gdy wstałam ok 24 i zobaczyłam, ze jeszcze siedzą i
gadają, wpadłam w złosć, wylałam im alkohol do zlewu; owszem - byli
wstawieni, ale co z tego???, przecież wiem, ze rano wstaliby
najdalej o 9 /sobota/, zrobilibyśmy kawę, poszli z dziećmi do kina).
To jest silniejsze ode mnie. Ciągle mam przed oczami matkę. Wile
rzeczy nadal mnie boli. Mialam zresztą różne przykre doświadczenia
za sobą, świadczące o toksycznosci naszych relacji (bulimia,
zanizone poczucie własnej wartości, porządkowanie obsesyjne
mieszkania itp.). Pomóżcie, bo się strasznie nie lubię. Mam
wrażenie, ze sama się wkrecam. Nie potrafię nad tą maszyną
zapanować. Mąż mnie kocha, stara się tłumaczyć, ale ja nie wiem...
nawet rozwiodła bym się, buleby na swoim postawić. Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: toksyczna matka-jak z Nią postępować?
Mogłaby się wyprowadzić, gdyby nie jej obawy, pewnego rodzaju wygodnictwo i
niewiara we własne siły... dla mnie też wyprowadzenie się z domu od toksycznej
mamy wydawało się nierealne, ale dużo rozmawiałam z osobami, które były na
etapie wynajmowania czy kupowania mieszkań. Okazało się, że przejęcie
odpowiedzialności za siebie samą nie jest takie straszne. Metoda otaczania się
osobami, które właśnie wyprowadziły się z domu, to dobry sposób na pozbycie się
własnych lęków i strachu... bardzo pomogła mi osoba, z którą niestety nie mam
już kontaktu, tylko tym, że opowiedziała mi cały proces od momentu decyzji
kredytowej do odebrania kluczyków do własnego M, opowiadając o tym, jak o
codziennym myciu zębów. Uwierzyłam, że ja też tak mogę, że jestem niezależna.
Tylko nie należy łudzić się faktem, że po wyprowadzce coś się zmieni, bo to nie
kwestia odległości, a zachowań. Przeczytałam książkę "Toksyczni rodzice" i w
końcu dotarło do mnie, że nie jestem taka zła i że to moja mama projektuje na
mnie swój brak spełnienia w życiu, zrozumiałam, że to nie ja jestem
odpowiedzialna za jej nastrój i że to do niej należy wybór czy moje neutralne
zachowanie zinterpretuje w pozytywny sposób czy w negatywny. Poza tym
niezależnie od tego czy spełniałam natychmiast jej zachcianki czy nie to i tak
zawsze była moja wina.
Nie poddaje się jej szantażowi emocjonalnemu i teraz po półtora roku mieszkania
samej mam ten komfort, że jak zaczyna stare chwyty, wychodzę i nie odbieram jej
telefonów, bo wiem, że będzie się tylko drzeć i mnie obrażać.
Moja mama nigdy w życiu nie przyznała się do błędu, twierdzi, że wszyscy dookoła
niej sprzysięgli się przeciwko i robią z niej wariatkę. Ma tak zaniżone poczucie
własnej wartości, że wg. niej chyba przyznanie się do błędu oznaczałoby
samobójstwo lub utratę godności. Domaga się szacunku, ale na szacunek trzeba
sobie zasłużyć..
Żal mi trochę ojca, który najwyraźniej jest współuzależniony i nie widzi, że
tylko pomaga tkwić jej w tym zachowaniu. Ostatnio przyznał się, że mama
przeszukuje mu telefon i sprawdza czy ze mną rozmawiał, jeśli tak to robi mu
awanturę, że spiskujemy przeciwko niej. A nasze rozmowy to tylko temat "a co tam
u Ciebie?"
Jedno wiem, nie zrobiłabym czegoś takiego własnemu dziecku i własnemu partnerowi
życiowemu. Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: czy wam to tez przeszkadza???
mlodamaja napisała:
> ca-ti napisała:
> >
> > Smutne to co piszesz.
> > Uwierzyłaś w te banialuki przed ową upojną nocą. Powiedział Ci co
> > chciałaś usłyszeć. I jeszcze tak tanio sie sprzedałaś,
wystarczyła
> > kolacja, hm... On przynajmniej płacił?
> > Tacy cwani faceci lubią być utrzymankami takich naiwniątek jak
Ty.
> > Jak miałabyś ochotę jeszcze raz kąsać mnie po kostkach, to
najpierw
> > przeczytaj swój pierwszy post. Pisałaś tam, że rozmowa z nim nic
nie
> > pomogła. Może nie było wtedy upojnej nocy?
>
>
> ten zalosny przykladzik to pewnie znasz z autopsji?... moze takie
jak ty w ten
> sposob funkcjonuja, zycze ci powodzenia i rozumu na przyszlosc i
pamietaj! za f
> acetow sie nie placi! nie dawaj sie wkopywac!! pozdrawiam.
> p.s. kipisz jadem dziewczyno, moze sama potrzebujesz dobrego sexu?
a moze ciebi
> e nikt nie chce??
Ten przykładzik, jak mówisz, znam z opowieści podobnych do Ciebie
pań o zaniżonym poczuciu własnej wartości.
Trzymają się byle kogo, byle tylko nosił spodnie. Wypłakują się
później innym jakie to biedne są, jakie nieszczęśliwe, bo facet ich
nie szanuje, zdradza, bije i co tam jeszcze...
Pisują też czasem na forum jak to ich denerwuje gość, który łypie na
każdą przechodzącą obok kobietę. Jak to czują, że mu się nie
podobają, że go "blokują do innych kobiet". I pytają co mają robić?
A kiedy usłyszą radę, zaczynają atakować. Bo lubią czuć się
poniewierane, bo nie znają innego wzorca, bo nasłuchały się bzdur z
gatunku że "faceci już tacy są", bo mają jak Ty, zaniżone poczucie
własnej wartości.
Musiałam utrafić w sedno, skoro tak się ciskasz. Teraz zrób jeszcze
ten wysiłek i wyciągnij wnioski. Zrobiłaś dużo dla siebie, gdybyś
jeszcze zechciała tego nie zepsuć. Masz sporo do zyskania.
A ten facet będzie zawsze oglądał się za innymi, ludzie się aż tak
łatwo nie zmieniają. W każdym razie nie po jednej rozmowie.
Poobserwuj go trochę, zdobądź się na dystans do niego i samej siebie.
Nie daj się omamić jedną nocą, nawet upojną.
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Anoreksja
Jasne. Nie dość, że zaniżone poczucie własnej wartości to jeszcze ją kijem!! Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Agresja, impulsywność, kompleks. POMOCY !!!
ten twój lekarz coś mało wie skoro nie mógł się wyrazić o sprawie, choć
ogólnie...
W twoim wypadku może byc wszystko. Zadaj sobie pytanie czy zawsze byłeś taki.
Czy miałeś szczęsliwe periody w życiu, jak było w szkole, jak w pracy...jak w
domu pomiedzy rodzicami...
Wiele osób ma kompleks rodziny....tak im się wydaje,że ojciec albo matka, to
wstyd pokazać przed ludzmi. Pociesz sie nie jsteś sam. Ale taki rodzic sprawia,
ze masz zanizone poczucie wlasnej wartosci.
Te niskie poczucie to taka skaza na twoim ego, gdzie chcialbys sie pokazac
wobec innych jako ten naprawde fajny i wartosciowy wart szacunku
facet....jednak ta 'durna' matka to taka tłusta plamka na 'eleganckim smokingu'
czyli twoim ego. Pewnie jest tez i wiele wiecej kompletujacych się
aspektów....jednak takie wnioski wynoszę na podstawie tego co napisałeś...
Twój zanizony poziom samopoczucia sprawia, że czujesz się niepewny, boisz się a
od strachu do agresji krótka droga....bo człowiek zaczyna bronic swoje 'ego'
czym slabsze 'ego' tym silniejsza samobrona....
Porozmawiaj z lekarzem lekarz powinien wiedzieć lepiej....
Jednak moim zdaniem powinieneś zintegrować swoje kompleksy. I spojrzec na
rodzinę z innej strony. Każdy gdzieś ma swoje pozytywne strony, czy ich nie
zauważasz w swojej rodzinie?
Zaakceptować rodziców takimi jacy są. Nie znam twojej rodziny, ty ja znasz
lepiej wiec zacznij od pięciu pozytywnych cech matki i mysl o nich przez cały
tydzien, pożniej odrzuć do tego pięc nowych pozytywnych cech i myśl o nich
następny tydzień....powoli przestwisz swój krytycyzm na pozytywne
strony.....>)))
Poza tym tylko dobry lekarz po przeprowadzeniu testów może ci powiedzieć czy
masz jaką skazę na psychice, ktorą trzeba leczyć. My tutaj nie jesteśmy ci w
stanie na to odpowiedzieć...
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Ciągłe kłamstwa- dość długie
Jedna jest przyczyna: zaniżone poczucie własnej wartości, które uzależnia od
oceny innych. Nie kocha siebie taką jaką jest, tylko swoje własne odbicie w
oczach innych. Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Stracone szanse. Co dalej młody człowieku.
widzisz, zdaje mi sie ze to nie jest tak, ze tobie sie nic nie chce, ze ty nie
masz celow, ambicji, marzen. raczej - przez zamrozone uczucia, masz zamrozona
ambicje. marzysz sobie o czyms, niech to bedzie praca czy kobieta, i jest
wszystko slicznie poki nie wstawiasz samego siebie w to rownanie. ty jestes tym
ktory sprawia, ze nic nie wychodzi jak powinno. bo ty to ty - ten ktoremu nigdy
nie szlo, ergo nigdy nic sie nie uda.
rozum, rzecz piekna i wzniosla, ale wazny jest tez umiar!
"Jeśli ona coś do mnie czuje to nie
wiem z jakiego powodu poza feromonami, jeśli ona mnie tylko lubi jako
przyjaciela to może nie jestem taki zły jak się widzę lub ona ma zaniżone
poczucie własnej wartości . Mój strach - ja jej nie dorastam do pięt. Po swoich
szkołach zaocznych z ledwo zdaną maturą. Czasami mam ochotę już się z nią nie
spotykać ale gdy o tym myślę źle mi z tym. Nie myślę o ślubie ale hipotetycznie
zakładając że jesteśmy małżeństwem - wprawia mnie to w niepokój że jestem taką
pijawką która przyssała się do młodej energicznej kobiety i wysysa z niej
energię, ściąga ją w dół. Po czym ona orientuje się że jestem w gruncie rzeczy
beznadziejny i odchodzi. Lub orientuje się że jest świetna i stać ja na o wiele
lepszego partnera. Za rogiem jest zazdrość o realizacje marzeń, ambicji żony a
mąż taki zawieszony. Zdrowa kobieta nie chciała by mieć męża ofiary no chyba że
była by sama ofiarą lub została by zaślepiona chemią. "
sam sobie rzucasz klody pod nogi... wlasnie tak jak wyzej ...
sile zyciowa bierze sie nie z jalowych dywagacji, lecz z walki , z wielosci
doswiadczen.
zamiast wytykac sobie samemu tysiac wad, naucz sie laczyc odwage z pokora
poczytaj henry'ego millera
kup kwiat upij sie troche i zaspiewaj serenade
albo poszukaj takiej dziewczyny przy ktorej nie bedziesz czul sie jak
potencjalna pijawka
a jesli kreca cie tylko ludzie " wyzszi " od ciebie, postaraj sie dociec czemu
tak czy owak, pozdrawiam Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: !zamknięcie na ludzi! :|
Twój główny problem to chyba brak poczucia własnej wartości.gdybyś sama czuła
się kimś wartościowym ,mającym coś wartościowego dać komuś zniknąłby problem
w nawiązywaniu kontaktów z ludżmi.
Co zatem można ci radzić?
Poczucie osamotnienia jest sygnałem ostrzegawczym.Głód sygnalizuje,że musisz
coś zjeść ,samotność sygnalizuje iż potrzebujesz towarzystwa ,obecności kogoś
bliskiego.Aby się dobrze czuć musimy jeść i potrzebujemy towarzystwa innych.
Gdy wyjmiesz żarzący się węgielek z paleniska przestanie się żąrzyć,zaraz
gaśnie.Podobnie jest z ludżmi-w samotności wygasa ich żar stopniowo przestają
prawidłowo funkcjonować.Wszyscy mamy wrodzoną potrzebę przebywania w
towarzystwie.
Tymczasowa samotność różni się od samotności chronicznej.Ktoś kiedyś napisał,że
lubi samotność,lubi naturę .Niekiedy sam wypływa sobie łódką na jezioro i jest
zupełnie sam.Ma wtedy czas zastanowić się nad życiem i czuje się wspaniale.
Pewna dziewczyna tak się wypowiedziała na temat swojej samotności:
"Myślę,że czuję się okropnie samotna ,bo...No cóż,nie można mieć
przyjaciół ,gdy się nie lubi samej siebie.A ja chyba nie przepadam za samą
sobą".
Przyczyna samotności tej dziewczyny tkwi w niej samej,jej zaniżone poczucie
własnej wartości tworzy barieręktóra powstrzymuje ją od otwierania się przed
drugimi i zawierania przyjażni.Osoby takie myślą:"Jestem nieatrakcyjna","Jestem
nic niewart".
A zatem kluczem do przezwyciężenia samotności może być nabranie szacunku do
samego siebie.Jak to zrobić?
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: potrzebuję pomocy!! ...psychologa??
Silvanko! Plany rób dla siebie, nie dla rodziców by im cokolwiek pokazac.
Spójrz, jak wiele zrobiłas w zyciu dobrego - uczyłaś się dobrze w tych
tragicznych warunkach, praktycznie wychowywałas swojego brata i daję głowę, że
starałas się byc ciagle lepsza by "zasłużyc sobie na ich miłosci". I czy cos się
zmieniło w ich postrzeganiu Ciebie pomimo tych starań?
Nie wiń sie również za te narkotyki, złe towarzystwo, przypadkowe kontakty
sexualne (jesli miały miejsce))itd. to są zachowania autoagresywne (człowiek
zadaje sobie sam pewien rodzaj bólu, cierpienia, robi się to podświadomie) bo ma
bardzo zanizone poczucie własnej wartosci, za którym idzie poczucie winy, które
z kolei biorą się z przemocy, której doświadczyłaś. To taki przykry,
niebezpieczny mechanizm, takie błędne koło. Taki "płacz duszy", która nie może
płakac w inny sposób. W rodzinach, w których panuje miłośc a rodzice zaspokajają
wszystkie potrzeby psychiczne swoich dzieci - po prostu nie zdarzają się takie
rzeczy, nie ma szukania akceptacji za wszelka cenę kosztem swojego zycia i
zdrowia, kosztem swojej duszy.
Nawet jeśli uda Ci się wyprowadzic z domu, rozpocząc zycie na własny rachunek,
to bedzie to spokój pozorny (choc niewątpliwie bardzo wazny na ten moment). Masz
za sobą wielkie cierpienie, ktoremu nalezy przyniesc ulgę za pomocą terapii (a
także modlitwy jesli jestes wierząca). Taka terapia jest NAJWAZNIEJSZA. Dla
dobra swojego, swoich przyszłych związków, dzieci, które urodzisz za kilka lat -
powinnas się na nią zdecydowac. Proszę, nie zaniedbaj tego!
Myślę, że dobrym rozwiązaniem dla Ciebie na ten byłoby gdybys zgłosiła się JUZ
do hostelu dla ofiar przemocy (w Chybach - patrz: link) i została tam do czasu
matury. Miałabys spokój do nauki i wsparcie terapeutyczne. W ten sposób istnieje
wieksza szansa, ze zdasz tę maturę w tym roku niz jesli miałabyś pozostac w
domu. To ważna zyciowa decyzja a Ty jestes silną, odważną dziewczyną. Równiez
wychowawca/pedagog szkolny powinien o tym wiedziec jeśli tę decyzje podejmiesz.
A potem damy radę - studia dzienne lub zaoczne (są stypendia nawet dla zaocznych
w trudnej sytuacji materialnej). Dasz sobie radę! Najwazniejszy jest pierwszy krok.
Jestes wspaniałą, mądrą dziewczyną! Całe zycie przed Tobą! Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Perfekcjonizm
Perfekcjonizm
Moim problemem jest nadmierna sklonnosc do perfekcjonizmu. Zaczelo sie to
jakis czas temu i jest bardzo uciazliwe. Caly czas cos dokupuje do pokoju,
chce zeby bylo czysto, idealnie, caly czas mysle o tym, co inni pomysla jak
wejda do mojego pokoju itd. To samo dotyczy mojego wygladu. Jak siedze w
pokoju w akademiku i sie ucze to siedze w dresach i bez makijazu, zeby bylo
mi wygodnie i zeby skora oddychala, ale caly czas mam wrazenie ze przez to
moja wspolokatorka czy ktos kto mnie doiwedzi pomysli ze jestem brzydka itd.
Tlumacze sobie to roznymi argumentami, ale to nic nie daje. Przywodze na mysl
ludzi, ktorzy nie przywiazuja wagi do stroju czy wygladu pokoju, maja balagan
itp. i sa szczesliwi, ale to mi nic nie pomaga. Caly czas sobie mowie, ze
nawet gdyby inni rzeczywiscie pomysleli ze jestem brzydka itp. choc wiem ze
tego nie robia, to i tak nie powinno mnie inteersowac co mowia o mnie inni
ludzie.GRr, to jest takei glupie!I takie trudne...Dodam ze generalnie jestem
uwazana za bardzo ladna osobe, a osoby ktore wchodza do mnie do mieszkania
zawsze zacgwycaja sie moimi wnetzrami. Ale co z tego skoro zawsze wydaje mi
sie ze mogloby byc lepiej itd. Zazdroszcze znajomym ktorzy sa moze niezbyt
urodziwi, zyja w gforszych warunkach ale sa szczesliwi, akceptuja siebie i
nie zatruwaja sobie glowy takimi rzeczami. Czesto tez analizuje po sto razy
sowje zachowanie, odzywki w danych sytuacjach i karce sie z emoglam
powiedziec cos innego, zachowac sie inaczej itp. Tliumacze sobie ze ktos juz
dawno o jakiejs rozmowie zapomnial i ze ja etz neidlugo przestane o tym
pamietac ale swoje i tak musze "odbebnic". To takie meczace. CZemu zadne
tlumaczenie mi nie pomaga?!Lekow tez na to nie ma wiec jak mam sobei pomoc by
nie zwariowac????!Z zcego to w ogole moze wynikac? Zanizone poczucie wlasnej
wartosci ????Bardzo mnie tez denerwuje, nazwiajmy to tak, gdy jakas kolezanka
pochwali jakas osobe, ze ejst sliczna(Jakas aktorka, czy osoba znajoma itd).
Nie moeg etgo przetrwaic!!! Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Czy mam szanse na normalne zycie?
"Zazwyczaj krylem sie z tym(...)"
"Swiadomosc tego, ze je (narkotyki) lubie zanizyla moje poczucie wartosci."
"caly czas mam wrażenie, ze moje zycie bedzie postrzegane przez pryzmat
znajomosci z prostytutka"
- jak najbardziej problem z zaniżoną oceną wyłania sie z Twojej wypowiedzi.
Związek z zaniżonym poczuciem własnej wartości a nałogiem (np. narkotykowym)
jest nieco inny niż Ty to widzisz. Odwrotny. NAJPIERW jest zaniżone poczucie
własnej wartości (czego mogłeś sobie nie uświadamiać wcześniej), jakieś problemy
życiowe a SKUTKIEM (nie - przyczyną!) są nałogi. Nałóg później, wtórnie powoduje
tę zaniżoną samoocenę. W ten sposób tworzy sie błędne koło.
"Powiedzcie, czy mam szanse na życie z normalna kobieta?"
Myślę, że powinieneś trochę inaczej postawić pytanie: CZY MAM SZANSE NA NORMALNE
ZYCIE?
"Normalna kobieta" to ostatnie ogniwo tego łańcucha.
Problem nie leży w byciu z "normalną kobietą" tylko w uświadomieniu sobie
problemu z nałogiem, który masz i z zaniżonym poczuciem własnej wartości.
Każdy ma szansę na normalne życie i szczęście. Ale bez dostrzeżenia, że ma się
problem i motywacji - marne szanse. Nałogi ani zaniżona samoocena nie biorą się
"z powietrza" - zawsze jest jakaś przyczyna, życiowe okoliczności. Może na
początek przyjrzyj się własnej rodzinie i temu jak się w niej czułeś? Brak
miłości i akceptacji są częstym powodem, dla którego sięga się po dragi albo
wchodzi w nieszczęśliwe związki.
Poszukaj pomocy w MONARZE. Twoja obecność na forum to już dobry znak!
Trzeba próbować! Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Co sie stalo z moimi przyjaciolmi ?
Nic nowego, niestety. Nie wiem, czy tak samo rozumiemy słowo "przyjaciel", ale
z moimi, powiedzmy - znajomymi sprzed lat, dzieje się to samo. Zawiść, forsa,
ploty poniżej poziomu krytyki... Ogólnie: świadome bądź nie wyżywanie się za
swoje kompleksy, porównywanie, ocenianie.
Nigdy nie byłam uzależniona od ludzi. Nigdy nikt nie był mi tak specjalnie
potrzebny. Zwłaszcza taki ktoś, w kim wyczuwałam niezdrowe tendencje do
wtrącania się w nie swoje sprawy, albo mający nieuzasadnione moim zdaniem,
zaniżone poczucie własnej wartości. Zawsze z takimi ludźmi miałam kłopoty. Z
wiekiem nauczyłam się ich szybkiego "wykrywania" i trzymania dystansu. Bo z
reguły, prędzej czy później, ktoś taki na mnie wybuchał ze swoimi pretensjami
od których mało mi własy na głowie nie wstawały na baczność. Albo wyjeżdżał z
jadowitymi, żałosnymi uwagami niskich lotów.
Wieczni narzekacze porównujący się zawsze z wszystkimi. Zawsze malkontenci.
Zawsze mający według siebie za mało. Forsy, miłości, stanowiska. A ja często
byłam ta, co niesłusznie i niezasłużenie ma szczęście.
W nosie to mam, mówiąc delikatnie. Jestem bardzo zadowolonym człowiekiem i nie
jest mi niczego mało. Do nikogo się nie porównuję. I, jak już pisałam, jestem w
tej komfortowej sytuacji, że nie muszę znosić ani niczyjego fałszu ani
zazdrości, bo nie są mi ci ludzie zupełnie do niczego potrzebni.
Trudno.
Nie daj się i nie żałuj. Byli fajni kiedyś, ale widocznie im przeszło. Zmieniły
się kategorie myślenia. Tak poprostu niektórym z wiekiem przewala się w głowach
i nie ma co analizować, dlaczego. Przecież na "przyjaciołach" z przeszłości nie
kończy nam się życie towarzyskie.
Pozdrawiam
Aka Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: ten cholerny ideał i ja...
Banalna odp: psycholog... Nie masz Ty przypadkiem mocno zanizonego poczucia
wlasnej wartosci?? Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: dziecko a rozstanie
Jeśli między wami jest nie ma napięć związanych z rozstaniem, to macie szansę
pozwolić przejść dziecku przez wasz rozwód z najmniejszym bólem. Co nie znaczy,
że bez bólu. 10 lat to taki wiek, kiedy dziecko już wiele rozumie, ale nie
zrozumie wszystkiego. Powiedzcie jej o tym oboje, zapewniając ją o waszej
miłości do niej. Będzie potrzebowała czasu, aby się z tym pogodzić, może się
przeciwko temu buntować, może żyć jeszcze w nadziei, że coś może się zmienić.
Otaczajcie ją taką miłością w tym czasie, na jaką tylko możecie się zdobyć.
Musi mieć nieustanne poczucie, że jest ważna i kochana. Jej świat zawali się i
tylko wy możecia przywrócić jej poczucie bezpieczeństwa, które ona utraci.
Trzeba dać jej dużo czasu i miłości, aby mogła odnalźć się w nowej
rzeczywistości. Dobrze ustalić spotkania pod kątem potrzeby dziecka, aby mogła
nacieszyć się każdym z Was. Taka uważność na nią w tym czasie, może zaowocować
oszczędzeniem jej bólu i żalu.
Jest taki schemat, który funkcjonuje czasemu dzieci z rozbitych rodzin :
zaniżone poczucie własnej wartości, obwinianie się o to, co się stało, problemy
w kontaktach z rówieśnikami. Nie wymieniłam wszystkich i nie jest powiedziane,
że każde dziecko może to tak przeżywać, ale dobrze jest wiedzieć i byc
przygotowanym na możliwe problemy. Jeśli uznasz, że jest problem spotkaj się z
psychologiem dziecięcym, na takiej konsultacji będziesz miała szansę uzyskać
profesjonalną pomoc.
Kochaj ją , wspieraj, bądź uważna i obecna w jej życiu. W takich chwilach
dziecko potrzebuje obok siebie kochajacych ludzi, też innych z rodziny, też
przyjaciół domu. Dzieciom nigdy za dużo miłości.
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: zazdrosc
zazdrosc
Witam. Mam duzy problem i to chyba od dziecinstwa. Kiedys myslalam ze nie, wmawialam sobie ze jest wszystko ok, ale nie jest i nie bylo bo jestem zazdrosna o wszystko i wszystkich. Bylam zazdrosna o kolezanki moich kolezanek i kolezanki moich chlopakow, zazroscilam innym zycia jakie maja, jak nie mialam meza z zazdroscia patrzylam na mezatki, jak nie mialam dzieci z zazdroscia patrzylam na matki z dziecmi, teraz jak mam dzieci i meza zazdroszcze tym, ktorzy dzieci nie maja. Nie potrafie sie cieszyc z tego co mam. Jak nie mam problemow to zawsze sobie jakis wymysle, tak jakbym nie potrafila zyc bez nieszczescia, moze ja lubie byc nieszczesciliwa, a jeszcze bardziej jak innym jest mnie zal.
Ten problem zniszczyl moje malzenstwo, jestesmy razem tylko ze wzgledu na dzieci, maz twierdzi ze mnie kocha, ale ze zycia ze mna mna juz dosc. Mowi, ze ciagle go doluje, nie daje sie wybic, swoim pesymizmem i postawa niszcze mu wszystko, nie moze nic osiagnac przeze mnie. Mial dosyc ciaglego wypytywania z kim rozmawia i o czym, bylam zazdrosna o jego granie na internecie o kontakty towarzyskie na internecie. Caly czas tylko doszukiwalam sie zdrady, nie potrafilam mu nigdy do konca zaufac, choc powinnam, nigdy w tym sensie mnie nie zawiodl. Chyba jestem chora.
Z drugiej strony jestesmy teraz w zlej sytuacji materialnej, nie jest nam lekko, moje dzieci(2,5tka hlopak, i roczek-dziewczynka)nie daja mi chwili wytchnienia, nie mam czasu dla siebie, nikt mi nie pomaga. Maz musi duzo pracowac zeby starczylo na jedzenie, nie ma czasu dla mnie, ja go potrzebowalam i bylam zla jak gral zamiast spedzac czas ze mna. Ale widocznie mial mnie juz dosc. Nie wiem jak mam dalej zyc, probuje byc silna i chce sie zmienic, ale nie wiem czy nie jest juz za pozno. Prosze poradzcie mi cos, nawet skrytykujcie, moze ja potrzebuje jakiegos kopa, zeby w koncu przejrzec an oczy jaka jestem. Brak mi checi do zycia, do wszystkiego sie zmuszam, jade na srodkach uspokajajacych. Dodam ze z mezem laczyla nas szczegolna wiez, byla to wieeeelka milosc, ja go nadal kocham, pragne zeby mnie przytulil. Ale wyrzucil obraczke, teraz nawet nie chce z nim rozmwiac.
A co do mnie to wiem juz ze mam okropnie zanizone poczucie wlasnej wartosci, nie wiem skad, naleze do osob niebrzydich, jestem wyskoka, ladna itd, niejed oglada sie za na na ulicy. Nie jestem tez jakas glupiutka damulka, gdy cos robie potrafie byc w tym dobra, potrafie dobrze wykonywac prace, szybko sie ucze itd.
Napiszcie mi cos, bo ja juz nic nie wiem.Jestem zalamana, trzesa mi sie rece. Musze udawac przed dziecmi ze jest ok.
Myslalam nawet o samobojstwie, nie wiem czy ja sie w ogole nadaje do zycia na tym swiecie.
Dziewczyna25 Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Jak to interpretować??? Pomóżcie
Łojezu,facet troche pomailuje,głupotek nawciska,ma z tego radochę a ty
wyobrażasz sobie Bóg wie co..Daj se looz.Masz zaniżone poczucie własnej
wartości. Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Wasza egiptomania a-znajomi, rodzina...
Już twoje idiotyczne określenie 'Egiptowo' zawiera sporą dawkę pogardy
> dla tego kraju i dla ludzi zachwycających się nim.
Mysle, ze jestes przewrazliwiony.
Zły dzień to tym masz chyba
> zawsze jak tu zaglądasz, bo jescze nigdy nie czytałem twojego postu w którym
> nie byłoby ironii, złośliwości i tego ciągłego przechwalania się.
To jestes malo uwaznym czytelnikiem, jak widac. Lub uprzedzonym.
To jest forum
> egipskie, więc trudno aby przesiadywali na nim ludzie nielubiący tamtych
> klimatów, zabytków i raf.
Alez myslisz sie. To forum jest po prostu jednym z najbardziej rozrywkowych w
calym internecie. Czasem az trudno sie powstrzymac przed napisaniem paru slow,
taka mala slabosc.
> Nikogo nie obchodzi kim jesteś i gdzie jeździsz
To bylo by nawet calkiem zrozumiale. Skad wiec ten zbiorowy lament, ze innych
nie obchodzi, jak spedzaja urlop egipto-maniacy ? Taka mentalnosc Kalego ?
> i przestań
> wreszcie uważać się za coś lepszego od całej tu zgromadzonej reszty.
Lepsza ? Niekoniecznie. O szerszych horyzontach ? I owszem.
Może powinnaś
> pójść do psychologa, może masz jakieś zaniżone poczucie własnej wartości, że
> tak plujesz na wszystkich ?
Do psychologa ? Po co ? przeciez juz mi wystawiles darmowa diagnoze, mistrzu.
> A Platynka wprowadziła w tym trochę niemrawym czasie dużo pozytywnej
> energii i obudziła nasze uśpione wspomnienia o lecie.
Podobaly mi sie egipskie wspomnienia Platynki, choc jak dla mnie to troche
przydluga lektura (jestem dosc zajetym czlowiekiem). I nie ich sie czepilam, a
infantylnych zali w tym watku.
I wierz mi, robi tu wiele
> dobrego - w przeciwieństwie do ciebie zgorzkniała istoto.
Jak rozumiem, powinnam sie teraz rozplakac rzewnymi lzami nad swoim smutnym
losem ? LOL :-))
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: osamotnienie czy samotność
osamotnienie czy samotność
ludzie piszą o samotnosci w depresji, pomimo obecnosci bliskich.
Ja zaczynam się niepokoic bo jestem coraz b. osamotniona.
Mam za sobą okresy depresyjno-newrwicowe, leczyłam się prochami, na razie
jest dobrze i bez leków.
Tylko ta samotnosć: zawsze lubilam byc sama i nie sprawialo mi to pb, zawsze
byl ktos do kogo mozna bylo zadzwonic, spotkac sie.
Od miesiecy nie mam kontaktów towarzyskich znajomi wyjechali, znajomosci sie
urwaly
Wiec wychodze do pracy, tam wypowiadam od 1 do 10 zdan, sa dni gdy nic nie
mówię, wracam do domu-tu troche jednak monologuje, chce jednak zerwac z tym
mówieniem do siebie, bo w robocie sie czasem zapominam, lub w miejscach
publicznych, najczesciej w sklepie, strasznie przeklinam na wszystko w
kolejkach do kasy
w w-e tez z nikim sie nie spotykam, mam (słabe) lęki przed wychodzeniem z domu
kiedys lubilam kino (nie mam tv), ale teraz wole obejrzec jakies dvd na
komputerze w zaciszu domowym
mam juz pod 40 i nie szukam partnera czy relacji uczuciowych, wiem, ze nie
zaloze rodziny
w sumie to mi to zbytnio nie przeszkadza ta izolacja, ale boję się czy nie
sfiksuję, mam kiepską dykcję, więc jeśli przestanę mówić to będzie gorzej
jedyne osoby, które mi zostaly to rodzice, widze ich raz w miesiacu, ale nie
rozmawiamy
jak zyc, zeby nie zwariowac, nie miec poczucia, ze jest sie gorszym?
mam zaniżone poczucie własnej wartosci, choc udaję, że mam gdzieś opinię
innych, np. ubieram się bylejak, moglabym ladniej
w ogóle to jestem zmęczona życiem, czekam aż rodzice odejdą i kupię sobie
pistolet, mam nadzieje, ze beda latwo dostepne, ale kilkanascie lat jeszcze
meczenia sie, zeby przynajmniej kasa byla, ale juz widze siebie jako
glodujaca emerytke lub wczesniej na bezrobociu,
jest we mnie też duzo zlosci i agresji, ludzie mnie tak bardzo drażnią
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: dzieci alkoholików
lęk przed autorytetami
Wychowani w rodzinach alkoholowych, nauczyliśmy się podejrzliwości w stosunku
do innych osób a w szczególności do ludzi będących dla nas autorytetami. Nasi
rodzice, którzy byli dla nas pierwszymi autorytetami, często nie okazywali nam
pozytywnych uczuć i nie zaspakajali naszych potrzeb. Pijący rodzice potrafili i
nie mogli budzić naszego zaufania. Baliśmy się ich. Nigdy, pomimo naszych
szczerych chęci nie udało nam się ich zadowolić. W życiu dorosłym możemy
odczuwać taki sam lęk w stosunku do osób, które wydają nam się znaczące.
Porównujemy się z nimi i zawsze czujemy się gorsi. Prowadzi to do tego, że
zachowujemy się wobec autorytetów bardzo ulegle, pozwalamy się wykorzystywać
albo też zachowujemy się bardzo obronnie, odbierając niemal każde ich
zachowanie jako atak na siebie. Głęboko pot tymi zachowaniami leży nasze
zaniżone poczucie własnej wartości. Warto więc sporządzić listę naszych
zachowań wobec ludzi znaczących. Czasami ludzie tacy wcale nie muszą być na
wysokich stanowiskach lub też reprezentować sobą jakieś cenne wartości. Możemy
czuć się gorsi niemal do wszystkich ludzi nas otaczających.
Możemy potulnie nie protestować gdy fryzjer źle obetnie nam włosy czy kelner
poda niewłaściwy posiłek lub oszuka podczas wystawiania rachunku. Możemy nawet
czuć się winni wobec hydraulika za zatkany odpływ wody w łazience.
Warto więc, zastanowić się nad następującymi pytaniami:
W jakich sytuacjach okazujemy lęk przed innymi? Co wtedy robimy i mówimy?
Czy wpadamy w depresję i czujemy się gorsi, gdy ktoś ważny nie zwrócił na nas
uwagi?
Czy zakładamy, że inni zawsze mają rację, a my się mylimy?
Czy najmniejsza krytyka wywołuje w nas uczucie niepowodzenia i nieadekwatności?
Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: ORŁOWSKI - mój poród. Opis.
Uderz w stół,a nożyce się odezwą...
Ja nie napisałam przecież konktetnie,o którą Mamę mi chodzi...więc o co się tak
rzucasz?Czyżbyś miała zaniżone poczucie własnej wartości?A może kompleksy? Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Chłopcy muszą zaczynać naukę wcześniej od dziew...
Bo kobiety gorzej negocjują!
Już o tym pisałam w innym wątku. Statystycznie kobiety mają zaniżone poczucie
własnej wartości, a faceci zawyżone. Inteligencja nie jest najważniejsza w
szukaniu pracy. Liczy się pewność siebie, asertywność, autoprezentacja. Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: Jak radzic sobie z zazdrościa???
Pewnie tak, pewnie winą jest zaniżone poczucie własnej wartości,a le
jak je odzyskac??? Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Temat: maz wyrzucil obraczke
maz wyrzucil obraczke
Witam. Mam duzy problem i to chyba od dziecinstwa. Kiedys myslalam ze nie, wmawialam sobie ze jest wszystko ok, ale nie jest i nie
bylo bo jestem zazdrosna o wszystko i wszystkich. Bylam zazdrosna o kolezanki moich kolezanek i kolezanki moich chlopakow,
zazroscilam innym zycia jakie maja, jak nie mialam meza z zazdroscia patrzylam na mezatki, jak nie mialam dzieci z zazdroscia
patrzylam na matki z dziecmi, teraz jak mam dzieci i meza zazdroszcze tym, ktorzy dzieci nie maja. Nie potrafie sie cieszyc z tego
co mam. Jak nie mam problemow to zawsze sobie jakis wymysle, tak jakbym nie potrafila zyc bez nieszczescia, moze ja lubie byc
nieszczesciliwa, a jeszcze bardziej jak innym jest mnie zal.
Ten problem zniszczyl moje malzenstwo, jestesmy razem tylko ze wzgledu na dzieci, maz twierdzi ze mnie kocha, ale ze zycia ze mna
mna juz dosc. Mowi, ze ciagle go doluje, nie daje sie wybic, swoim pesymizmem i postawa niszcze mu wszystko, nie moze nic osiagnac
przeze mnie. Mial dosyc ciaglego wypytywania z kim rozmawia i o czym, bylam zazdrosna o jego granie na internecie o kontakty
towarzyskie na internecie. Caly czas tylko doszukiwalam sie zdrady, nie potrafilam mu nigdy do konca zaufac, choc powinnam, nigdy
w tym sensie mnie nie zawiodl. Chyba jestem chora.
Z drugiej strony jestesmy teraz w zlej sytuacji materialnej, nie jest nam lekko, moje dzieci(2,5tka hlopak, i
roczek-dziewczynka)nie daja mi chwili wytchnienia, nie mam czasu dla siebie, nikt mi nie pomaga. Maz musi duzo pracowac zeby
starczylo na jedzenie, nie ma czasu dla mnie, ja go potrzebowalam i bylam zla jak gral zamiast spedzac czas ze mna. Ale widocznie
mial mnie juz dosc. Nie wiem jak mam dalej zyc, probuje byc silna i chce sie zmienic, ale nie wiem czy nie jest juz za pozno.
Prosze poradzcie mi cos, nawet skrytykujcie, moze ja potrzebuje jakiegos kopa, zeby w koncu przejrzec an oczy jaka jestem. Brak mi
checi do zycia, do wszystkiego sie zmuszam, jade na srodkach uspokajajacych. Dodam ze z mezem laczyla nas szczegolna wiez, byla
to wieeeelka milosc, ja go nadal kocham, pragne zeby mnie przytulil. Ale wyrzucil obraczke, teraz nawet nie chce z nim rozmwiac.
A co do mnie to wiem juz ze mam okropnie zanizone poczucie wlasnej wartosci, nie wiem skad, naleze do osob niebrzydich, jestem
wyskoka, ladna itd, niejed oglada sie za na na ulicy. Nie jestem tez jakas glupiutka damulka, gdy cos robie potrafie byc w tym
dobra, potrafie dobrze wykonywac prace, szybko sie ucze itd.
Napiszcie mi cos, bo ja juz nic nie wiem.Jestem zalamana, trzesa mi sie rece. Musze udawac przed dziecmi ze jest ok.
Myslalam nawet o samobojstwie, nie wiem czy ja sie w ogole nadaje do zycia na tym swiecie
Stracona Przejrzyj resztę odpowiedzi z wątku
Strona 4 z 4 • Znaleziono 309 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4